Wróciłam.
Kiedyś 'wracałam' do rodzinnego domu, teraz 'wracam' tu, gdzie spędzam większość czasu, czyli wynajmowanego pokoju:) Tutaj czuję się mimo wszystko bardziej u siebie...
Święta minęły spokojnie i rodzinnie, i nie, nie powiem, że za szybko. Po prostu już nie tak magicznie jak kiedyś.
Zatęskniłam za naszym mieszkaniem, zatęskniłam za dziewczynami (no, może za Panem Kotem też trochę... ale tylko trochę) i za kotami oczywiście. Przez tydzień kiedy mnie nie było, mój kwiatek odrósł, i tym razem postaram się, żeby go koty nie zażarły, bestie.
Tymczasem popijam mój magiczny napój ze świeżego imbiru, cytryn i miodu. Pożeram straszne ilości imbiru kandyzowanego, który pali moje gardło. I o to chodzi. Nie dam się temu paskudztwu. NIGDZIE jutro nie wychodzę. Pojutrze też nie.
A Sylwester w gronie ściśle babskim i kocim. O.
W mieszkaniu oczywiście. Więc jednak wyjdę, ale tylko do drugiego pokoju najdalej.
Co nie zmienia faktu, że Wam życzę szampańskiej zabawy:)
Chwilowo odkładam na bok moje sięganie w rodzinną przeszłość, zastanawiam się chwilami, czy to faktycznie ma sens: próba dowiedzenia się o mojej mamie czegoś, co może być trudne, a bez tego czuję się, jakbym nie miała kawałka siebie... Czuję się tak, jakby to, co wybierała moja mama określało mnie i to kim teraz jestem. Wiem... przeszłość. Dla mnie ważna. Nie chcę o tym teraz myśleć,
Kiedyś 'wracałam' do rodzinnego domu, teraz 'wracam' tu, gdzie spędzam większość czasu, czyli wynajmowanego pokoju:) Tutaj czuję się mimo wszystko bardziej u siebie...
Święta minęły spokojnie i rodzinnie, i nie, nie powiem, że za szybko. Po prostu już nie tak magicznie jak kiedyś.
Zatęskniłam za naszym mieszkaniem, zatęskniłam za dziewczynami (no, może za Panem Kotem też trochę... ale tylko trochę) i za kotami oczywiście. Przez tydzień kiedy mnie nie było, mój kwiatek odrósł, i tym razem postaram się, żeby go koty nie zażarły, bestie.
Tymczasem popijam mój magiczny napój ze świeżego imbiru, cytryn i miodu. Pożeram straszne ilości imbiru kandyzowanego, który pali moje gardło. I o to chodzi. Nie dam się temu paskudztwu. NIGDZIE jutro nie wychodzę. Pojutrze też nie.
A Sylwester w gronie ściśle babskim i kocim. O.
W mieszkaniu oczywiście. Więc jednak wyjdę, ale tylko do drugiego pokoju najdalej.
Co nie zmienia faktu, że Wam życzę szampańskiej zabawy:)
Chwilowo odkładam na bok moje sięganie w rodzinną przeszłość, zastanawiam się chwilami, czy to faktycznie ma sens: próba dowiedzenia się o mojej mamie czegoś, co może być trudne, a bez tego czuję się, jakbym nie miała kawałka siebie... Czuję się tak, jakby to, co wybierała moja mama określało mnie i to kim teraz jestem. Wiem... przeszłość. Dla mnie ważna. Nie chcę o tym teraz myśleć,