Kocie sprawy na parapecie...
13:44:00Wczoraj Cały wpadł do mnie do pokoju w odwiedziny. Zastał mnie zupełnie nie ogarniętą, próbującą sobie poprawić nastrój cytrusowymi świeczkami. Kilka stało na parapecie, kilka na biurku i półkach. Poza tym ciemność. Cały łaził tu i tam, jak zwykle, później wpadł Pan Kot i rozmawialiśmy a Cały łaził między nami. W pewnym momencie futrzak poszedł na parapet. Chciał powąchać świeczkę chyba... opalił sobie kilka wąsów i odrobinę końcówek włosków na ogonie. Nie wiedziałam, czy się na niego wkurzyć, czy się martwić. Przyszedł do mnie na kolana i zasnął prawie od razu. Cieszę się, że wąsy odrastają kotom...
A dziś jest bardziej przytulaśny niż kiedykolwiek i najchętniej by mnie nie odstępował na krok, co jakiś czas przychodzi do mnie, ociera się o nogi, wskakuje na kolana...
2 komentarze
Wyjątkowo ładne jest to Wasze kocisko.
OdpowiedzUsuńFajnie, gdy zwierzak jest taki przytulaśny.
Pozdrawiam
Ada
On jest nasympatyczniejszy z całej trójki:)
OdpowiedzUsuńLubię przytulaśne koty;)
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.