Obudziłam się, słysząc, że za oknem śpiewa ptak i zaczęłam się zastanawiać, czy to mi się tylko śni? Otworzyłam oczy, on śpiewał dalej. Kiedy zwinęłam żaluzje, pokój zalało światło, zobaczyłam błękitne niebo z nielicznymi chmurami. Słońce.
Teraz piję kawę z mlekiem z mojego optymistycznego żółtego kubka i się uśmiecham do własnych myśli. Wczoraj późnym wieczorem-nocą do własnych myśli mogłam się co najwyżej rozpłakać ze złości na te idiotyzmy, które się przydarzają i na głupstwa, które popełniam.
Chciałabym, żeby ta wiosenna aura i słońce były symbolem tego, że zacznie się u mnie dziać lepiej teraz...
W ciągu ostatnich dni po głowie plątały mi się myśli o wszelkiego rodzaju porządkach. W myślach, w szafie, w pokoju, w rzeczach, którymi się zajmuję... Ostatecznie zrobiłam remanent w mojej szafie, w myślach zaczęłam i na dokładkę pokusiłam się o kilka innych zmian że tak powiem "internetowych":)
Wczorajszy dzień spędziłam na "odrabianiu" zadań rekrutacyjnych do pracy w której moje studia są atutem, nie zaś przeszkodą. Trzymajcie kciuki.
Kiedy przewracałam swój pokój do góry nogami, koty patrzyły na te wszystkie szaleństwa ze stoickim spokojem, a Cały to już w ogóle: jego spokoju nie zburzył nawet fakt, że kiedy leżał na moim łóżku, spadła na niego masa ciuchów. Efekt?
Jakoś się specjalnie nie przejął ;)
Mój kwiatek na parapecie mało, że ma się świetnie i wypuszcza kolejne listki, planuje chyba nawet zakwitnąć... wyrasta u niego na samym dole taki mały, maleńki pączek jakby. ta roślinka nieustannie budzi moją fascynację, bo odkąd mieszkam tu gdzie mieszkam, (a niemalże pół roku), rzadko się zdarzało, żeby miała więcej niż jednego listka, zazwyczaj nie miała w ogóle nic i myślałam, że już nigdy... A teraz wygląda tak:
Teraz piję kawę z mlekiem z mojego optymistycznego żółtego kubka i się uśmiecham do własnych myśli. Wczoraj późnym wieczorem-nocą do własnych myśli mogłam się co najwyżej rozpłakać ze złości na te idiotyzmy, które się przydarzają i na głupstwa, które popełniam.
Chciałabym, żeby ta wiosenna aura i słońce były symbolem tego, że zacznie się u mnie dziać lepiej teraz...
W ciągu ostatnich dni po głowie plątały mi się myśli o wszelkiego rodzaju porządkach. W myślach, w szafie, w pokoju, w rzeczach, którymi się zajmuję... Ostatecznie zrobiłam remanent w mojej szafie, w myślach zaczęłam i na dokładkę pokusiłam się o kilka innych zmian że tak powiem "internetowych":)
Wczorajszy dzień spędziłam na "odrabianiu" zadań rekrutacyjnych do pracy w której moje studia są atutem, nie zaś przeszkodą. Trzymajcie kciuki.
Kiedy przewracałam swój pokój do góry nogami, koty patrzyły na te wszystkie szaleństwa ze stoickim spokojem, a Cały to już w ogóle: jego spokoju nie zburzył nawet fakt, że kiedy leżał na moim łóżku, spadła na niego masa ciuchów. Efekt?
Mój kwiatek na parapecie mało, że ma się świetnie i wypuszcza kolejne listki, planuje chyba nawet zakwitnąć... wyrasta u niego na samym dole taki mały, maleńki pączek jakby. ta roślinka nieustannie budzi moją fascynację, bo odkąd mieszkam tu gdzie mieszkam, (a niemalże pół roku), rzadko się zdarzało, żeby miała więcej niż jednego listka, zazwyczaj nie miała w ogóle nic i myślałam, że już nigdy... A teraz wygląda tak: