Niech mnie ktoś kopnie w ....!

23:42:00

Popadam chyba w skrajny pesymizm.

Przynajmniej na jakiś tydzień. Jak się to i owo w organizmie uspokoi, myśli uspokoją się również. Zapewne.

Koszka powiedziała mi dziś coś, co mnie mocno "kopnęło". To było o chłopaku, którym się fascynuję od kilku miesięcy, a którego ona nazwała dziś "niedostępnym". I miała wszelkie prawo, by tak powiedzieć, by się dziwić, że dalej się nim zachwycam i "robię sobie nadzieje". Zrobiło mi się smutno jednak.

Kilka dni temu odkryłam część swojej autodestrukcyjnej natury. Gdzieś obok prostego przekazu świadomie "wysyłanego" do innych mówiącego: chcę być blisko Ciebie, jesteś mi bliski... było... bywało coś jeszcze. Chęć odsunięcia się, odepchnięcia od siebie. Wręcz paniczna ucieczka. Zossstaw mnie... mam Cię dość... ja nie chcę być blisko, nie chcę Cię polubić, zaangażować się, nie chcę! Wolę się na Ciebie wściec i kazać Ci spadać niż gdybyś miał Ty to kiedyś zrobić. A to wszystko gdzieś obok zwyczajnych, miłych rozmów.

Im bardziej czułam, że ktoś staje mi się bliski, zaczynałam się odsuwać.

Ostatnio zdałam sobie z tego sprawę. Z przyczyn też. Bolało. Zyskałam przekonanie, że mogę to zmienić.

Zmotywował mnie do zmian fakt, że... za bardzo namieszałam.

Parę dni po zmianach w moim nastawieniu ów chłopiec zagadnął mnie na komunikatorze pewnym. W czasie całej tej naszej zabawnej rozmowy czułam się tak, jakby przepływało między nami ciepło... jakby coś się zmieniło.

Na lepsze?

A może tylko sobie wmawiam, że skoro przestałam się "jeżyć", zacznie być super i zaiskrzy między nami? Idiotka, tępa idiotka... (?)

You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe