Niedzielne marudzenie

22:34:00

Zastanawia mnie, jak to możliwe, że ... można mówić, że chce się pomocy a jednocześnie mówić tylko o tych sprawach, które nie bolą tak bardzo jak inne... pomijając całą resztę.

Można chcieć dawać z siebie wszystko i ciągle mieć wrażenie, że to za mało, że choćby nie wiem co, to okropnie mało, zawsze za mało. I to dziwne uczucie, kiedy to inni dają wiele z siebie, dają mi pozytywne rzeczy, szczególnie to, co niematerialne. A ja... tak bardzo bym chciała się odwzajemnić i po wielokroć mam wrażenie, że nie mam jak.

Przedwczoraj rozmawiałam sobie z pewną koleżanką. I zabrnęłam w głupią sytuację. Niemalże zaczęłam sobie tworzyć nowe własne życie, bo tak skutecznie omijałam swoje rodzinne tematy, brnęłam w słówkach, słowach, zwrotach. Tylko po to, by zbyt nie odsłonić słabych, bolesnych miejsc.

Co ciekawe, byłam przekonana, że o tym samym chcę pogadać z kimś zupełnie innym, że owszem, to jest dobry pomysł, bo inaczej i tu się pewnego dnia zaplączę i z boku będzie to wyglądało na innego rodzaju oszustwa, kłamstwa... Nie chciałam tego. Rozmawialiśmy. A ja uciekłam. Później nazwałam sama siebie idiotką i do później nocy nie mogłam zasnąć.

Znów wygrała logika, rozsądek i myśli poukładanie w szufladkach, przeanalizowane co się opłaca, co warto a co nie. Co prawda ta sama logika psu na budę i i tak później dostaję po głowie. Ale uparcie twierdzę, że wszystko musi być do bólu logiczne, sensowne i wynikające z czegoś. I że ważniejsze jest, co inni o mnie pomyślą, czy to, co chcę zrobić ma sens, czy... mogę.

Jeden jedyny raz  chcę przestać się tym przejmować. Właśnie teraz. Odrzucić logikę, która dobra jest zapewne przy okazji lokowania oszczędności, niekoniecznie zaś w relacjach międzyludzkich. Zapomnieć na trochę o rozsądku i chłodnej kalkulacji. Nie myśleć o obawach. Posłuchać intuicji.

Chociaż... guzik prawda. Nie chcę tak jedyny raz. Tym właśnie chcę się kierować w moim życiu, w decydowaniu co dalej, z kim dalej...

Za to, jak na razie, wygrywają chłodne kalkulacje i myśli: nie, nie powinnam, to bez sensu. Nieee.
Zabierzcie ode mnie te sprzeczności. Niebawem wtorek. I albo zrobię z siebie idiotkę, albo coś się zmieni.

...A teraz, jeśli nie będę umiał
Powstrzymać się od śmiechu,
To nie masz prawa pijany starcze
Policzyć tego grzechu.
Musi minąć kilka dni
Zanim zdławisz w sobie krzyk,
Zanim nabierzesz nowych sił.

I nie wiem, w którą stronę,
I nie wiem, dokąd mogę dotrzeć.
Uwalniam swoją wolę,
Zaczynam nową drogę,
W miejsca, których nie ogarnie myśl.

Coma "System"

You Might Also Like

3 komentarze

  1. masz kryzys życiowy? Jeśli chodzi o życie bez kalkulacji, to przerabiałam to. Życie pełne niespodzianek spontaniczności to nie jest chyba właściwy model, bo nie zaprowadził mnie do niczego fajnego. Szukam czegoś pośredniego, co pozwoli pogodzić moją naturę z bezpieczeństwem jakie daje kalkulacja i planowanie.
    Nie wiem o co dokładnie chodzi, ale jak pewnie zawsze w życiu - o faceta. Trzymaj się ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. coś w tym stylu...
    może faktycznie trochę to przerysowałam: wiem po prostu, że zbyt długo opierałam się tylko na rozsądku i logice, nie dając głosu intuicji. Może lepszym pomysłem byłoby połączenie jednego i drugiego w tylko mi odpowiadających proporcjach;)
    Zgadłaś- właśnie faceta to dotyczy, może nie tylko ale przede wszystkim:)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  3. to ja w kwestii facetów jestem niekompetentna do doradzania, ale kciuki trzymam. i fajna ta historyjka z autografem ;))

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe