Wróciłam. Kiedyś 'wracałam' do rodzinnego domu, teraz 'wracam' tu, gdzie spędzam większość czasu, czyli wynajmowanego pokoju:) Tutaj czuję się mimo wszystko bardziej u siebie... Święta minęły spokojnie i rodzinnie, i nie, nie powiem, że za szybko. Po prostu już nie tak magicznie jak kiedyś. Zatęskniłam za naszym mieszkaniem, zatęskniłam za dziewczynami (no, może za Panem Kotem też trochę... ale tylko trochę) i za...
Pierwszy dzień zimy. Za oknem śnieg. Ile już było takich pierwszych dni zimy, kiedy zdarzało się coś wyjątkowego, coś niezwykłego się zaczynało. Pierwszy taki wyjątkowy pierwszy dzień zimy, jaki dobrze pamiętam, miał miejsce dziesięć lat temu, kiedy byłam stukniętą małolatą i chodziłam do pierwszej klasy gimnazjum. Zima 2001. A teraz? Nie przekonują mnie postanowienia noworoczne. Zawsze mi się kojarzyły ze składaniem sobie obietnic,...
Wpadłam w trochę ponury nastrój. Trochę. Zapragnęłam kilku poważniejszych zmian w moim życiu. Zmęczyło mnie trochę to, w jaki sposób odnajduję się w internecie, szczególnie na społecznościowych portalach... Sposób, w jaki odnajduję się w życiu. Jutro,w dość szczególnym dla mnie dniu, wkleję na blogu coś na kształt moich postanowień, tyle, że zgoła nie-noworocznych, a ... no właśnie. Będą to postanowienia, które planuję zrealizować...
Nie pisałam o tym wcześniej zbyt wiele, żeby nie zapeszyć. Teraz już po fakcie, więc jak najbardziej mogę. A nawet muszę, bo w innym przypadku rozsadzą mnie emocje. A więc... (wiem, że nie zaczyna się zdania od "no więc") spotkałam dziś pana Konwickiego, podpisał mi swoją najnowszą książkę, "W pośpiechu". Jak do tego doszło? Hmmm... wiedziałam, że mogę pana Tadeusza Konwickiego spotkać w...
Zastanawia mnie, jak to możliwe, że ... można mówić, że chce się pomocy a jednocześnie mówić tylko o tych sprawach, które nie bolą tak bardzo jak inne... pomijając całą resztę. Można chcieć dawać z siebie wszystko i ciągle mieć wrażenie, że to za mało, że choćby nie wiem co, to okropnie mało, zawsze za mało. I to dziwne uczucie, kiedy to inni dają...
Czas niedokończony Nie opowiadajcie razem i osobno że nie ma ludzi niezastąpionych bo przecież moja matka łagodna i nieubłagana cała w czasie teraźniejszym niedokończonym wychyla się z nieba żeby mi przyszyć oberwany guzik kto to lepiej potrafi w czyich palcach drży igła jak drucik ciepła gdy tyle dzisiaj uczuć a mało miłości i tyle cudzych kobiet a żadna nie moja a śmierć tak...
Akademia Przyszłości
Warsztaty robotyczne i niemożliwe rzeczy czyli co może mieć wspólnego Akademia Przyszłości z Krainą Czarów?
Normal 0 21 false false false PL X-NONE X-NONE MicrosoftInternetExplorer4 Continue Reading
Złotozielone oczy patrzą na mnie uważnie, kiedy pakuję parę rzeczy do plecaka. Obserwują mnie, kiedy się ubieram, kiedy jem śniadanie, kiedy wychodzę spod prysznica. Kocię wskakuje mi na biurko, kiedy piszę, ociera się i znów patrzy na mnie tymi swoimi ślicznymi oczami. Wskakuje do koszyka i wygląda z niego, wyskakuje i biegnie za łóżko, pomrukując. W końcu wskakuje mi na kolana i patrzy...
Istne szaleństwo. W pozytywnym sensie. Dużo się u mnie teraz dzieje. Nie zawsze pozytywnie. Kilka ostatnich dni minęło mi w podłym nastroju, po prostu "dno i dwa metry mułu", każda kolejna wiadomość zdawała się to pogłębiać. Kiedy przyszedł dzień od dawna zapowiedziany na warsztaty robotyczne Akademii Przyszłości, mój entuzjazm był równy zeru. Ale... wszak moją "działką" jest pisanie relacji? Wszak zostałam zapytana, czy...
Jest już późno. Właśnie wróciłam z kuchni ze szklanką musującego magnezu, po tym, jak wyłączyłam nasze kolorowe światełka. W moim pokoju świecą się tylko kolorowe lampki na mojej mini-choince. Unosi się zapach kadzidełka... A ja, po obejrzeniu "Alicji w Krainie Czarów" (z Johnnym Deep'em) powoli zaczynam mieć ochotę na sen.
Posmutniałam. Kończy się jakiś rozdział w moim życiu i być może to, co nazywałam przyjaźnią, już nigdy nią nie będzie. Może jestem rozżalona, ale czuję się tak, jakby mój przyjaciel przyjaźń traktował jako coś, co jest namiastką miłości na złe czasy, kiedy samotnie, pusto i źle... a kiedy jest miłość... cóż, po co wtedy przyjaźń? Czy to źle, że sama nie poświęciłabym przyjaźni dla miłości ani nie zerwałabym z przyjaciółmi tylko dlatego, że zażyczyłby sobie tego ktoś, kto mnie kocha i kogo, być może kochałabym ja? Może to tylko teoretyzowanie, ale nie chciałabym budować związku na niszczeniu...
A jednak, nawet gdybym miała wybór, nie poszłabym inną drogą. Wiedząc to, co wiem dziś, i tak zaangażowałabym się tak samo mocno. Tak samo silnie przeżywałabym wszystko po kolei, aż do dnia takiego jak dziś.
Bo warto było dojść tu gdzie jestem teraz. I właśnie taką a nie inną drogą.
I... to jednak duża zmiana perspektywy, kiedy jakaś relacja tak się rozsypuje jak ta... a ja widzę, że oboje do tego doprowadziliśmy. Kiedyś pewnie zobaczyłabym w tej sytuacji potwierdzenie własnej... słabości i beznadziejności. A dziś? Dziś tylko myśl, że to on wybrał, że to wybór takiego a nie innego sposobu życia, nie ma sensu nic na siłę...
Chcę być szczęśliwa i będę. Nawet jeśli Ciebie przy mnie nie będzie. Tylko... jeśli kiedyś poczujesz się samotny... nie wiem, czy jeszcze będę chciała wrócić. Nie wezmę na siebie więcej odpowiedzialności, ponad tą za samą siebie...
Posmutniałam. Kończy się jakiś rozdział w moim życiu i być może to, co nazywałam przyjaźnią, już nigdy nią nie będzie. Może jestem rozżalona, ale czuję się tak, jakby mój przyjaciel przyjaźń traktował jako coś, co jest namiastką miłości na złe czasy, kiedy samotnie, pusto i źle... a kiedy jest miłość... cóż, po co wtedy przyjaźń? Czy to źle, że sama nie poświęciłabym przyjaźni dla miłości ani nie zerwałabym z przyjaciółmi tylko dlatego, że zażyczyłby sobie tego ktoś, kto mnie kocha i kogo, być może kochałabym ja? Może to tylko teoretyzowanie, ale nie chciałabym budować związku na niszczeniu...
A jednak, nawet gdybym miała wybór, nie poszłabym inną drogą. Wiedząc to, co wiem dziś, i tak zaangażowałabym się tak samo mocno. Tak samo silnie przeżywałabym wszystko po kolei, aż do dnia takiego jak dziś.
Bo warto było dojść tu gdzie jestem teraz. I właśnie taką a nie inną drogą.
I... to jednak duża zmiana perspektywy, kiedy jakaś relacja tak się rozsypuje jak ta... a ja widzę, że oboje do tego doprowadziliśmy. Kiedyś pewnie zobaczyłabym w tej sytuacji potwierdzenie własnej... słabości i beznadziejności. A dziś? Dziś tylko myśl, że to on wybrał, że to wybór takiego a nie innego sposobu życia, nie ma sensu nic na siłę...
Chcę być szczęśliwa i będę. Nawet jeśli Ciebie przy mnie nie będzie. Tylko... jeśli kiedyś poczujesz się samotny... nie wiem, czy jeszcze będę chciała wrócić. Nie wezmę na siebie więcej odpowiedzialności, ponad tą za samą siebie...
W końcu doszłam do ładu z moją ulubioną biblioteką:) To znaczy, że będę mogła wypożyczać z niej 3 książki na raz, dopóki się nie obronię:) Sukces, tym bardziej, że gdybym się obroniła, nie mogłabym już w ogóle wypożyczać.... Jakiś ład zaczyna się wkradać w moje życie, co bardzo miłe jest. Coraz częściej słucham intuicji i coraz częściej "dostaję" to czego pragnę i o...
Wystarczyły dwa dni bez kotów pałętających się po całym mieszkaniu, żeby za nimi zatęsknić. Oczywiście nie tylko za nimi, za dziewczynami owszem też... Szczególnie kiedy rozmowy z Panem Kotem się nie kleiły. Szczególnie kiedy poniedziałek zaowocował entuzjazmem i spokojem, którymi koniecznie chciałam się podzielić... a zamiast tego wplątałam się w dziwną rozmowę na gg z Panem Kotem, po bardzo miłej rozmowie też na...
Czasami się zastanawiam co takiego dzieje się w bliższych relacjach po dwóch latach? Dwa lata, jak to ujął Misza to czas przeciętnej umowy na abonament telefoniczny. W przyjaźni to dość czasu by się poznać, dowiedzieć się o sobie wielu rzeczy, tych złych też. By poznać jeśli nie na wylot to w każdym razie dość dobrze - siebie nawzajem... Czy to taki moment, że...
Przełamałam się. Opowiedziałam o sobie człowiekowi, którego niemal nie znam, tylko dlatego, że moja intuicja mi powiedziała, że ... ta rozmowa pomoże mi uporać się z przeszłością. Konkretniej z tą jej częścią, która uśmiechała (i zapewne uśmiecha się dalej) tak samo jak on i ma podobne gesty, podobny wygląd... Przez ostatnie dni, przekonana o tym, że wolę posłuchać swojej intuicji, kompletnie ignorowałam obawy...
Akademia Przyszłości
Laserowy labirynt, pieczenie ciasteczek i bombki z baloników czyli co się działo na Wielkiej Inauguracji AP?
Wczorajszy dzień był kompletnie zwariowany:) Stres zjadał mnie od rana i tak Koszka jak Iv miały już trochę dość mojej głupawki, na szczęście poszłam do parku z Aish pstrykać fotki:) Dzięęęęęki wielkie, Aish:) Co oczywiście nie zmienia faktu, że przez większą część przedpołudnia wyglądałam mniej więcej tak: Dopiero sympatyczny, wspierający mnie esemes sprawił, że przestałam się aż tak stresować. Koniec końców szczęśliwie i...
Czy mam wszystko, co powinnam ze sobą mieć? Wygodne buty, wygodne ciuchy i ewentualnie aparat? Plecak? Bilet? Aaa, zapomniałabym, jeszcze dobry humor i szczypta wiary w siebie. Zaraz poszukam, jedno i drugie powinno być gdzieś w szufladzie. Wiara w siebie... no cóż, trochę sfatygowana, ale ostatecznie coś się udało wykrzesać, niedużo, bo niedużo ale najważniejsze, że jest. Z dobrym humorem większy problem. Szukam,...
W zasadzie powinnam być zadowolona, bo jak w piosence Myslovitz: Powoli zaczyna się wszystko układać Zaczynam rozumieć - to życie jest dla nas Podróżą wgłąb siebie i próbą sił To jednak zdarzają się takie dni jak dziś. Niby niewiele, bo kilka nienapisanych smsów, kilka napisanych i trochę wymienionych słów. Wolałabym, gdyby przeważyły te pozytywne chwile dzisiejszego dnia, czytanie pewnej motywującej książki w Bibliotece...
Jeden z bardziej udanych wieczorów w ostatnim czasie. Babski wieczór. Nie potrzeba mi dziś żadnych facetów a moim otoczeniu. Pana Kota też nie. Niech się randkuje do woli, i dla tygodniowego zakochania przeznacza wszystko. Bo tylko miłość się liczy, tylko zakochanie, a przyjaźń choćby nawet i długa... to tylko coś przejściowego? Tak, jestem rozżalona. Co nie zmienia faktu, że wieczór w babskim gronie...
![]() |
żródło: http://www.facebook.com/photo.php?fbid=282550755118223&set=a.251920808181218.63837.251918098181489&type=3&theater |
Są takie chwile, kiedy chcę choć na chwilę zatrzymać czas. Donikąd się nie spieszyć i zatrzymać jakąś znajomość, relację,w ogóle jakąś sytuację w jednym miejscu, w jakimś momencie. Zatrzymać siebie. Powiedzieć: donikąd mi się teraz nie spieszy. Tu i teraz jest idealnie.
Poznałam kogoś.
Może z tej znajomości powstać coś wyjątkowego, może zostać tak jak jest teraz, może zniknąć nawet to, co jest. Niezależnie jednak od tego, co przyniesie przyszłość, ani co przyniosą najbliższe dni: tu i teraz chcę być sobą, pozytywną sobą. Zupełnie nie wiem dlaczego, większość moich relacji z facetami już na początku była "skalana" tym, co w mojej przeszłości smutne, negatywne, w jakiś sposób męczące. Wcześniej czy później odzywała się przeszłość.
Teraz tak nie chcę. Tym bardziej, że jest pozytywnie. I nie w tym rzecz, żeby udawać, że smutnej przeszłości nie było. Owszem, była, ale czemu mam od tego zaczynać? Chwilami myślę, że jeśli daję komuś najpierw szansę na poznanie mnie z pozytywnej strony, nawet jeśli później przyjdą trudne chwile, łatwiej da się je przetrwać, pokonać.
Bo jeśli mógł we mnie dostrzec dostrzec to co pozytywne i powiedzieć mi o tym, a ja słysząc to, mogłam powiedzieć: masz rację, taka jestem, to czemu miałabym to niszczyć i udowodnić, że źle mnie ocenia?
A smutna przeszłość? Chcę nauczyć się o niej mówić tak, żeby tego, kto słucha, nie przytłaczała.
A wczoraj.... wczoraj miałam zły, bardzo zły dzień. Pomijając już dwa mocne zarysowania i potężnego siniaka, wesoło spędziłyśmy wieczór we trzy. A później wplątałam się w Skype'ową rozmowę z A. i powiększyła ona mój zamęt w głowie jeszcze.
A dziś idziemy z Koszką zakopać się po uszy w Bibliotece Narodowej a wieczorem przyjedzie Aneta. Nie mogę się już doczekać Andrzejek w naszym babskim gronie:)
I piątek jest już podejrzanie blisko....
Ostatnio odkryłam jak bardzo czasem "przypadek" może spłatać figla;) Oczywiście, nie wierzę w przypadki. Bo "przypadków nie ma- są tylko znaki...". A tym razem... Któregoś dnia bezwiednie użyłam na tym blogu zdrobnienia (czy też może rosyjskiej wersji) pewnego męskiego imienia. Nie umiałam zdać sobie sprawy, dlaczego miałam wrażenie, że to już się kiedyś zdarzyło. I owszem. W moim e-booku opisałam postać wypisz-wymaluj jak...
Trochę zmieniłam wygląd bloga:) Po lewej: tam działam od niedawna, to właśnie jest "mój" wolontariat:) U góry dodałam zakładki, pod tą "Moja książka" jest link do bloga związanego z "Nie uciekaj Aleksandro!": http://nie-uciekaj-aleksandro.blogspot.com/ Planuję jeszcze dojść do ładu z kategoriami :) ...
Zdałam sobie sprawę, że najbliższych kilka dni... czas się zatrzymać, pomyśleć i uspokoić. Zero poważnych, wiążących decyzji, szaleństw. Zanim powiem coś wrednego, policzę do dziesięciu (po japońsku!) a zanim zacznę być wredna, niemiła i podła- pójdę na spacer, na basen, poczytam książkę albo sama nie wiem co jeszcze, coś wymyślę. W ostateczności poduszka posłuży mi jako worek treningowy, a w poukładaniu myśli pomoże...
Wczoraj Cały wpadł do mnie do pokoju w odwiedziny. Zastał mnie zupełnie nie ogarniętą, próbującą sobie poprawić nastrój cytrusowymi świeczkami. Kilka stało na parapecie, kilka na biurku i półkach. Poza tym ciemność. Cały łaził tu i tam, jak zwykle, później wpadł Pan Kot i rozmawialiśmy a Cały łaził między nami. W pewnym momencie futrzak poszedł na parapet. Chciał powąchać świeczkę chyba... opalił sobie...
Jeden z bohaterów Listów do M. dostał jako prezent, dodatek do zakupów małą maskotkę, reniferka, wypisz-wymaluj jak tą: To od razu sprawiło, że moje myśli odbiegły daleko i zalały mnie wspomnienia, skrzętnie tłumione w kinie, w których zatopiłam się za to po powrocie do mieszkania i zaszyciu się w swoim pokoju. Rozklejona do reszty, wykonałam pewien telefon: -... bo wiesz, byłam na Listach...