O pamiętaniu...bez wypominania

11:37:00


Nienawidzę rzeczy, które moja pamięć wyrzuca.
Znów coś mi uleciało z mojej dziurawej pamięci i jest to takie wspomnienie, bez którego nie czuję się "cała".
Chodzi o Królika i jakąś część naszej wspólnej przeszłości.

Niby wiem, że pamięć tak działa, że pewne rzeczy podkreśla, inne pomija, wyrzuca, chowa w mrokach niepamięci. A jednak dziwnie, kiedy człowiek nagle zdaje sobie sprawę, że czyta maila, którego musiał już niewątpliwie czytać, a nie pamięta tego zupełnie (a gdyby pamiętał, nie miałby serca złościć się na jego autora), albo widzi zdjęcie i nie umie go umiejscowić w czasie nijak, szuka w owej dziurawej pamięci i dopiero po wielu trudach znajduje w jakichś zapiskach kiedy było zrobione (głupio tak widzieć się na zdjęciu i zastanawiać się kiedy zostało zrobione), albo pamięta fragment smsa nie pamiętając całości i kiedy widzi całość przemyka mu przez głowę myśl "o kurczę..."

Wszystkie te sytuacje łączy fakt, że były dla mnie emocjonalnie trudne.

Nie wiem, może bez sensu upieram się by pamiętać, stąd masa zdjęć, jakichś drobiazgów przywołujących wspomnienia... Dla mnie to bardzo, bardzo ważne by pamiętać, bo to zawsze jakaś część mnie.

Pamiętać, ale nie mieć sobie za złe, że nie byłam lepsza niż byłam w rzeczywistości.
Bo tak, jak staram się (i raczej mi się udaje) nie wypominać Królikowi różnych dziwnych stwierdzeń które powiedział i rzeczy które zrobił, on też mi nie wypomina... a naprawdę miałby co.


- Co on mówi? - zapytała Małgorzata i jej nieruchoma, spokojną twarz osnuła mgiełka współczucia.
- On mówi - odpowiedział jej Woland - ciągle to samo. Powtarza, że nawet przy księżycu nie może zaznać spokoju i że przyszło mu zagrać niedobrą rolę. Mówi tak zawsze, ilekroć nie śpi, a kiedy śpi, śni mu się ciągle to samo - pasmo księżycowego światła, którym chciałby iść i rozmawiać z więźniem Ha-Nocri, ponieważ, jak utrzymuje, nie zdążył czegoś dopowiedzieć wówczas, dawno temu, czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan. Ale, niestety, nie udaje mu się wejść na tę drogę, nikt też nie przychodzi do niego. Więc, cóż robić, musi rozmawiać sam ze sobą. A zresztą, człowiek musi mieć przecież jakieś urozmaicenie, więc swój monolog o księżycu często uzupełnia stwierdzeniem, że nade wszystko w świecie nienawidzi własnej nieśmiertelności i swej niebywałej sławy. Utrzymuje, że chętnie by się zamienił z obdartym włóczęgą Mateuszem Lewitą.

You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe