Czas refleksji i rozliczeń- z samą sobą
10:31:00Jesień nie tylko na zewnątrz ale i wewnątrz mnie...
Taki trochę czas podsumowań i rozliczeń sama ze sobą i nie tylko.
To, że moja była firma wysłała mi po niespełna dwóch miesiącach od odejścia ankietę z pytaniem jak mi się pracowało i dlaczego odeszłam (a odeszłam po 2 latach i dwóch miesiącach), sprawiło, że dopadły mnie refleksje. Oczywiście na początku miała być to praca tylko na trochę, później zakładałam, że będę się starała awansować, a jeszcze później okazało się, że to nie takie proste, a atmosfera która na początku była super, przestała taka być, a zmiany kadrowe tylko wszystko pogorszyły. Odeszłam. I jeszcze teraz zastanawiam się czasem, czy mogło być inaczej, czy gdybym się bardziej przyłożyła, zaangażowała... ale to tylko głupie gdybanie, które nic nie da.
Z innej beczki moja aktualna praca też wieczna nie jest i sezon się skończy, szukam więc powoli czegoś innego, i tak traktując to jako coś co cieszę sie, że mi się przydarzyło.
Poza tym jak już pisałam, zapragnęłam zmian jeśli chodzi o mieszkanie i pod koniec października zaryzykuję i zamieszkam z A. definitywnie zamykając za sobą czas dzielenia mieszkania z Panem Kotem. Bywało różnie, ogólnie OK ale tak on ma swoją dziewczynę i swoje nawyki, jak i ja jednak chciałabym mieć cieplejsze relacje z kimś, z kim będę dzieliła mieszkanie. Choć się oczywiście boję, że z bycia dobrymi kumpelami możemy się znienawidzieć, ale obie podejmujemy to ryzyko :)
Jeszcze inna rzecz, że po prawie trzech latach angażowania się w Akademię Przyszłości powoli skłaniam się ku odejściu. Pewne zmiany, które w tym programie zachodzą, przestają mi odpowiadać, generalnie nie przepadam za zmianami, a te nie pasują mi wybitnie. Oczywiście odkładam tę decyzję, nie chcę odchodzić pochopnie, daję sobie czas na przemyślenie tego - jednak mam wrażenie, że bliżej niż dalej jest koniec naszej współpracy. Nie ukrywam, że jeśli Królik odejdzie, to tylko przyspieszy moje odejście- ostatnio nieustannie rozmawiamy o tym, co dzieje się w Akademii, mamy podobne poglądy na różne rzeczy, rozmowy pomagają nam jakoś to ogarnąć.
W jakimś sensie nie mam wyjścia i zastanawiam się jak rozgryźć to, że w mojej przeszłości są jakieś niefajne wydarzenia o których na co dzień nie myślę, a jednak one są i jakoś tam niefajnie wpływają na moją teraźniejszość. I choć wolałabym uniknąć przesadnego grzebania w przeszłości, może to być konieczne (choć nie na własną rękę na szczęście). Mam co do tego mieszane uczucia.
Jestem więc na takim trochę życiowym rozdrożu i czasem wręcz za dużo o tym wszystkim myślę. Za to jedno wiem na pewno: gdybym mogła wybierać, i tak nie cofnęłabym żadnego z tych doświadczeń bo na tamtych etapach życia, to było dla mnie ważne a i za każdym razem czegoś się nauczyłam i nie mogłabym tego czasu nazwać straconym - w żadnym wypadku.
Za to cieszy mnie, że w takim czasie pełnym zmian są wokół mnie życzliwi ludzie, którzy wspierają i dodają wiary w sens- a czasem najbardziej liczy się to, że w ogóle są...
1 komentarze
Zmiany są dobre. Zmieniają optykę. Poza tym, jak mawia klasyk, 'nic w życiu nie jest tak stałe, jak zmiana'. Powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.