"it's time to take risk, sweetheart"
13:14:00Czasem jak patrzę na to, co się w moim życiu zmieniło, w sumie myślę, że może nie jest to dużo, ale za to dość znacząco. Choćby ta zmiana pracy po dwóch latach.
Tymczasem ciągle mi mało i... chcę jeszcze!
Zmian oczywiście.
Mam czasem poczucie, że jakby "za mało żyję", tak niewiele w tym swoim życiu zmieniając, podobnie spędzając czas, robiąc podobne rzeczy, bez wątpienia ciekawe ale... czegoś brak.
Spodziewałabym się, że jak zmienię pracę, będę zdezorientowana, tymczasem nie minął nawet miesiąc a ja czuję się jak u siebie i jest fajnie. Jest OK? OK, to czas na dalsze zmiany. Stwierdziłam właśnie że czuję potrzebę przeprowadzenia się na drugi koniec miasta i zamieszkania z koleżanką którą lubię, a nie z Panem Kotem jak przez ostatni kawał czasu. Więc zapewne jesienią znów zmienię miejsce zamieszkania, bo czemu nie :)
I już się na to cieszę.
A i mam chęć nauczyć się robić sushi, to by było coś.
Zaprosić Królika na sushi to by było fajne.
A wczoraj widziałam się z Koszką, której nie widziałam ruski rok, bo odkąd dziewczyny zamieszkały w Glasgow, nie były w Polsce a jak już były to poszłyśmy na sushi właśnie i obawiałam się że umrę z przejedzenia ;)
W takie dni mam wrażenie, że życie jest całkiem spoko.
3 komentarze
oby jak najwięcej takich dni.... :) :*
OdpowiedzUsuńTo bardzo konkretne zmiany. Jesteś mega odważna :)
OdpowiedzUsuńwiesz, mam wrażenie, że doszłam do jakiejś granicy: tego, jak długo byłam w stanie znosić czyjeś humory (mówię o przełożonym), własnego zmęczenia tak fizycznego i emocjonalnego i takiego poczucia, że niby jest OK, ale to takie życie na przeczekanie, spokojne, ale do bólu nudne.
UsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.