Dylematy Margerytki

19:15:00


Czasem mam wrażenie że jesteśmy jak te dwa ptaszki na gałązkach: wiatr wieje, raz nam bliżej, raz dalej, coś nas niby do siebie przyciąga ale i coś odpycha, i w sumie nie wiadomo.

O Królewiczu pisałam tu duuużo. Nie chcę już wracać do powodów, dla których uważałam, że zachował się nie w porządku wobec mnie i co w konsekwencji spowodowało, że aktualnie mamy ze sobą coś wspólnego jedynie prywatnie (po tym, jak mi złość na niego i niechęć przeszła, zmieniłam się a i on... cóż, zmienił się również).

Ostatnio jakoś nam do siebie po drodze, albo ja się odzywam, albo on, na dłuższą metę milczenie bez jakiejś wymiany myśli między nami jest niemożliwe. A ja dodatkowo przeszłam sama siebie bo jako że coś mi się lapek ostatnio grzał i dostawał  świra a jakoś mój szalony współlokator nie miał czasu zajęty swoim zakochaniem- poprosiłam Królewicza o pomoc. Ku mojemu zdziwieniu pospieszył z pomocą i parę dni później spędziliśmy miły wieczór nad laptopem, rozmawiając i żartując.

A czekolada na ciepło, którą tego wieczoru zrobiłam po raz trzeci, nigdy nie wyszła mi tak idealna jak przyrządzana w towarzystwie Królewicza zajmującego się moim laptopem i przy udziale naszych żartobliwych słownych potyczek.

Zabawne jest to, że jak zaczęło nam się zdarzać spotkać w cztery oczy i pogadać i różnych drobiazgach, kiedy nie jesteśmy związani sprawami Akademii i choć możemy to nie musimy o nich rozmawiać, nagle się okazuje, że będąc po uszy zauroczona w nim, właściwie go nie znałam i naprawdę mało o nim wiem. I kiedy tak słucham jego słów o tym, co go kręci, co mu się podoba w życiu, co dla niego ważne i co bywało ważne kiedyś, o wspomnieniach z dzieciństwa, o skojarzeniach przywołanych przez to, o czym rozmawialiśmy - myślę sobie że fajnie poznać go z takiej strony... I myślę sobie czasem, że równie dobrze mogę się zadurzyć po uszy jeszcze bardziej albo wręcz przeciwnie: spojrzeć na niego realniej i nagle cały czar Królewicza pryśnie ...

Tak desperacko chciałabym wiedzieć co dalej może się zdarzyć a co zupełnie nie. Choć wiem, że to nierealne: przewidzieć... Intuicja mówi, jest OK, rozum chciałby dowodów, potwierdzeń i żelaznej logiki, której tu nijak się nie znajdzie.

I wiem, że trzeba mi się teraz trzymać z daleka od wszelkich wróżb i przepowiedni, wahadełek, kart i przypadkowo wylosowanych słów z książki. Nie, nie nie i jeszcze raz nie.

Chcę żeby moje życie zależało od moich decyzji.

I za to właśnie chcę byście trzymali kciuki.



You Might Also Like

1 komentarze

  1. dobrze jest aby w związku umieć rozmawiać i słuchać się wzajemnie ... trzymam kciuki za rozwagę :*

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe