Jasny gwint, zapomniałam!
01:28:00źródło: tumblr |
Takim to stwierdzeniem parę dni temu skomentowałam zostawienie w domu ważnych dokumentów, które ktoś miał ode mnie odebrać w pracy. A stwierdzenie padło kiedy już jechałam autobusem do pracy. Co prawda wróciłam do mieszkania, zabrałam co miałam zabrać i nawet nie spóźniłam się jakoś dużo do pracy i wszystko generalnie się udało jak się miało udać, ale przemyślenia zostały. Jakie?
Ano takie, że takie sytuacje z zapominaniem, spóźnianiem się i tym podobnymi atrakcjami dawniej było.... na porządku dziennym. I tylko dowalania sobie było coraz więcej, złości na siebie i wkurzania się, że znów zawalam, nie osiągam własnych celów i nie realizuję zamierzeń.
A sytuacja teraz: do tego stopnia się ogarnęłam, że jak mi się raz na jakiś czas zdarzy coś zawalić, to jestem mega zdziwiona i w trybie pilnym podejmuję działania ratunkowe w stylu: dzwonię do pracy i mówię, że spóźnię się max. pół godziny, wracam do domu po papiery, koniec końców spóźniam się 15 minut i jest OK.
No po prostu nie poznaję sama siebie momentami.
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.