"Zrozumiesz, kim jesteś dzięki temu, kim byłeś. " (J.Carroll)

11:24:00

Pomarudziłam wczoraj, że paskudny dzień, że dziwny a S. mnie wkurzył, po czym zjadłam śniadanie (o 13ej, a co!;)  pozbierałam się na umówione spotkanie. Gdyby mnie zapytać z kim, byłoby to dość skomplikowane. Prawie dwa lata temu poszłam na wesele z chłopakiem, którego bardzo słabo znałam, ale moja intuicja mi mówiła, że to OK: pojechać z nim do miasta trochę oddalonego od Warszawy, bawić się świetnie i przy okazji odkryć, że oboje kochamy książkę "Mistrz i Małgorzata", filmy Tarantino, mamy podobne poczucie humoru i rozmawiać możemy praktycznie o wszystkim. Tamtego wieczoru spotkało mnie zaskoczenie: a więc jednak spotyka się jeszcze dżentelmenów. Wróciliśmy do Warszawy nad ranem, spędziłam tę noc u niego, on spał w pokoju obok... Później było jeszcze kilka wspólnych wieczorów, kilka spotkań, jak to on kiedyś ujął "gdyby nie jego sytuacja, pewnie zostalibyśmy parą". Ostatecznie wrócił do swojej dziewczyny, "mimo wszystko".

Ostatnio widzieliśmy się w połowie stycznia zeszłego roku. Porozmawialiśmy jakoś niezręcznie, dostał ode mnie prezent "gwiazdkowy", czuł się dziwnie, bo sam dla mnie nic nie miał. A mnie pamiętam napadło, żeby kupić mu koszulkę z napisem "Myslovitz" tuż po koncercie tego zespołu w Łodzi, 17 grudnia 2009. Ostatecznie każde z nas poszło w swoją stronę i od tamtej pory zdarzały nam się pojedyncze smsy do siebie, wiadomości na facebooku... Tak się złożyło, że prawie rok temu przeprowadziłam się na Mokotów, czyli całkiem blisko niego. (to akurat był zupełny przypadek, bo większego przypadku niż z tym mieszkaniem trudno byłoby szukać)

Kilka dni temu, mając świadomość, że skończyłam już swoją książkę i co więcej, napisałam też tam trochę o nim (zmieniając imię), stwierdziłam, że pokażę mu te fragmenty, które o nim mówią i zapytam, czy tak jest OK. Wyszukałam te części o nim, wydrukowałam i zaproponowałam spotkanie. Zgodził się. Umówiliśmy się właśnie na wczoraj po południu. Postanowiliśmy iść na pizzę. Czułam się tak, jakbyśmy ostatnio widzieli się może tydzień temu. Zdarzyła mi się ciekawa sytuacja, kiedy szliśmy na tą pizzę. Zaczął padać coraz silniejszy deszcz. Szliśmy moknąc, a ja oznajmiłam:
-Mi to by dzisiaj odpowiadała burza.- w tym momencie usłyszałam grzmot.
-Zgodnie z twoim życzeniem - roześmiał się.
-To ja się już dziś nie odzywam na temat pogody...-stwierdziłam.
-Nie, czemu?

Kolejne trzy godziny przegadaliśmy, śmiejąc się i żartując. Było naprawdę miło. Pizza, wino i nasze uśmiechy, rozmowy o książce i o wszystkim innym, co tylko przyszło nam do głowy. Żeby było ciekawiej, wpadliśmy do Empiku i tam kupiłam sobie płytę Varius Manx (raz że było tam kilka fajnych piosenek, dwa że kosztowała naprawdę niewiele). Wieczorem słuchałam piosenki, która przypomniała mi jeszcze intensywniej dawne czasy:

Ja mam wiarę ty masz szybki wóz
We dwoje łatwiej będzie nam
Zostawmy to i uciekajmy stąd
Póki mamy jeszcze czas
Póki młodość mieszka w nas

Zaufaj mi oni kupią cię
I staniesz się jednym z nich
Obojętność silne palce ma
Łatwo zgniata kruche sny
Czy naprawdę chcesz tak żyć? Nie(...)


Varius Manx, Wolne ptaki


S. wrócił w o wiele lepszym nastroju, już było OK. Mnie czekała jeszcze rozmowa z Kristą, umawiałyśmy się od dawna. I co ja poradzę, że nasze rozmowy wybitnie poprawiają mi humor? Całkiem mi z tym fajnie:) wczoraj rozśmiałyśmy się jak szalone, rozbawiło mnie to, o czym Krista mi opowiedziała, tym bardziej że mi samej zdarzają się podobne, dość intuicyjne rzeczy. Już chcę wakacji!:)



You Might Also Like

4 komentarze

  1. widzisz! było spotkanie, było miło.
    lepiej , lżej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że lepiej:)

    Tak fajnie, że aż chwilami nawet za fajnie;)

    Miło było usłyszeć że tą koszulkę, którą kiedyś ode mnie dostał, lubi dalej nosić... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Margo, opisałaś bardzo rzadkie zjawisko, takie porozumienie się wpół myśli, gdy jednocześnie mówi się to samo i gdy się z tym człowiekiem zawsze jest za krótko..jeju, ale on kogoś ma, i co teraz?
    mam w tel dzwonek z "Kill Bill";)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzadko się tak zdarza... ale zapomnieć się nie da. Co ciekawe 1,5 roku temu to ja byłam sama a on był w związku (skazanym na niepowodzenie), teraz jest dokładnie odwrotnie: on jest sam, a ja czasem... eh:(

    No właśnie: co teraz? Teraz wyjadę na tydzień w góry sama (nie będę tam w ogóle sama acz męskiego towarzystwa nie przewiduję, odwiedzę moją znajomą), zależnie jak się ułoży: na krócej lub dłużej... miałam jechać w sierpniu,ale zmieniłam plany.

    Dzwonek z "Kill Bill" jest jak dla mnie genialny: ustawiłam go sobie komórce dla mojej siostry i tylko jak ona dzwoni, słyszę tą melodię...:)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe