Czemu są winni rodzice?
20:24:00Dzisiejszy sms od mojego brata przywołał wszystko to, co już kiedyś mnie mocno poruszało, a teraz odezwało się na nowo. Mniej ważne, co napisał, chcę się skupić na tym, co mi to przypomniało.
Trudno mi znieść, kiedy ktoś narzeka, że czemuś tam z przeszłości jest winne któreś z rodziców, albo zgoła oboje: bo "nie tak wychowali", bo nie dali tego, nie dali tamtego, źle ukształtowali osobowość a zapomnieli o tak istotnych sprawach... I nawet jeśli takie założenie ma całkiem logiczne podstawy, we mnie aż się gotuje. Czemu? Co złego jest na przykład w tym, że dziecko alkoholika mówi, że matka zniszczyła mu dzieciństwo i zapewne, gdyby nie piła, byłoby po stokroć lepiej i życie byłoby piękne, dzieciństwo też. Czemu jeśli dorosły mężczyzna mówi, że przez to, jak rodzice go traktowali, ciężko mu nawiązać takie relacje jak by chciał? Pewnie o wszystko ma sens. Tylko mnie takie narzekanie i tak do szału doprowadza.
Czemu? Ja naprawdę rozumiem, że dzieciństwo wpływa na człowieka, że ciężko uciec od tego, co nam narzucili rodzice... Sama "dłubałam" w swojej przeszłości tak długo aż miałam dość i wtedy zajęłam się teraźniejszością. Tylko, że moje zdanie jest trochę inne na to wszystko. Jeśli dorosły człowiek narzeka na rodziców, to znaczy, że widzi, że może być inaczej, skoro tego "inaczej" chce. Jeśli jest dorosły, to może ruszyć swoje cztery litery i zmienić to swoje "zepsute" życie, dokładnie tak, jak pragnie, jeśli tylko ma dość samozaparcia. Nieważne, czy wybierze psychoterapię, zacznie medytować, czy uprawiać jogę... sposób jest moim zdaniem nieważny, za to dążenie do celu jak najbardziej... No chyba, że zupełnie nie wie, czego szuka i narzeka dla samego narzekania.
Bo co mi daje to, że zacznę narzekać i marudzić, że "rodzice mnie skrzywdzili"? Tyle tylko, że będę się czuła skrzywdzona i bezsilna... I będę sobie tylko przypominać czego mi brakowało, czego NIE dostałam... A jeśli uznam, że owszem, mam swoje braki, czuję się w jakiś sposób "niepełna", powiem sobie OK, nie miałam tego i tego, ale może jest jakiś sposób by to osiągnąć teraz, w moim aktualnym życiu, dać to sobie w jakiejś innej może formie? Wtedy sama biorę odpowiedzialność za "teraz" i moje życie staje się fajniejsze, to już bardziej to, czego bym pragnęła...
Piszę o tym, co jeszcze czasem trudno mi osiągnąć, ale o wiele łatwiej niż dawniej...
2 komentarze
wiesz wydaje mi się, że to wszystko jest tak dlatego, że łatwiej jest powiedzieć: to wasza wina , niż ponieść wysiłek jaki trzeba włożyć w to, by coś zmienić
OdpowiedzUsuńPewnie tak... Czasem złości mnie to szczególnie, jeśli chodzi o kogoś bliskiego a sama nie miałam lekko.
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.