"Rozum nie panikuj,proszę cię nie panikuj ja to zaraz naprawię"
23:31:00Jako dziecko byłam strasznie zafascynowana wszystkim, co niewytłumaczalne, intuicyjne, pozarozumowe... Duchy, niewyjaśnione zdarzenia, talie kart i wróżenie z ręki. Kochałam wróżby, przepowiednie, jakieś przedziwne, niezwykłe rzeczy. Może był w tym, przynajmniej po części udział mojej mamy. Tak było przez jakiś czas, cała ta fascynacja, zachwyt, próba odkrycia w sobie choćby zalążka niezwykłych zdolności. Wydaje mi się, że gdzieś w tym wszystkim mojej mamie przestało to odpowiadać.
Jakiś czas później zmieniły mi się poglądy dość skrajnie, czasem zdarzało mi się czytać horoskopy, czasem Onet stawiał mi Tarota, a książki o wróżeniu z ręki i poznawaniu przyszłości... cóż, wykorzystywałam raczej jako miejsce, gdzie mogę zasuszyć moje roślinki. Skupiłam się na racjonalnym podejściu do niemal wszystkiego, odrzucając to, co po przeciwnej stronie bieguna. Jeśli miałam jakieś problemy, starałam się znaleźć ich racjonalne wytłumaczenie, najlepiej rozpisać na kartce, rozłożyć na czynniki pierwsze i zrozumieć od początku do końca. Po jakimś czasie jeśli szukałam rozwiązań swoich problemów to już nie za pomocą wróżb a psychologii... i tak mi zostało na dłużej. Chyba gdzieś w międzyczasie stałam się pokręconą racjonalistką, Coelho i wszystko, co pisał o marzeniach poszło w odstawkę. Zamiast marzeń miałam odtąd plany, których często i tak nie realizowałam, choćby nie wiem, jak były sensowne.
A teraz zdałam sobie sprawę, że tak wykluczenie intuicji, jak wykluczenie rozsądku jest błędem. Potrzebuję równowagi między tym, co racjonalne, a tym, co zupełnie pozarozumowe, bo gdybym odrzuciła jedno z nich, to tak, jakbym odrzuciła jedno ze skrzydeł i dziwiła się, że polecieć nie mogę. Potrzebuję tego, by znaleźć własną równowagę. Takie swoje małe szczęście.
Kałuża
Dobrze z dzieciństwa pamiętam ten lęk.
Omijałam kałuże,
zwłaszcza te świeże, po deszczu.
Któraś z nich przecież mogła nie mieć dna,
choć wyglądała jak inne.
Stąpnę i nagle zapadnę się cała,
zacznę wzlatywać w dół
i jeszcze głębiej w dół,
w kierunku chmur odbitych
a może i dalej.
Potem kałuża wyschnie,
zamknie się nade mną,
a ja na zawsze zatrzaśnięta - gdzie -
z niedoniesionym na powierzchnię krzykiem.
Dopiero później przyszło zrozumienie:
nie wszystkie złe przygody
nieszczą się w regułach świata
i nawet gdyby chciały,
nie mogą się zdarzyć.
(Wisława Szymborska)
1 komentarze
Wiesz...tak naprawdę plany to takie ukryte marzenia, coś , co można powiedzieć głośno i nie usłyszeć , że jest się bujającym w obłokach marzycielem.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę marzenia i intuicja zasypiają gdzieś głęboko w nas i nie da się ich tak po prostu wyrzucić, odrzucić. Kiedyś się obudzą.
Dzięki za wizytę, cieszę się, że się podobało.
Widzę, że też oddajesz tu kawałek siebie.
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.