Gdzieś daleko...
16:16:00Na razie zmyknęłam na Mazury, do rodzinnego domu S.
Uciekłam od 2/3 swoich zagmatwań... Myśli się układają, uspokajają i rozjaśniają. Poza tym to słońce, ta cisza wieczorem i gwiazdy na niebie. Jeziora. Zieleń. Minimum internetu i kompa. Maksimum ludzi i rozmów z nimi. I wszystko to, czego nie mogę odnaleźć w swoim rodzinnym domu.
***
nie mamy czasu na ulotność wzruszeń
na łez kryształy które zbytnio pieką
na ciszę wierszy w którą spojrzeć można
niby w najgłębsze zakamarki luster
biegniemy zmęczeni bo ktoś nam powiedział
że czas to pieniądz więc liczyć go trzeba
w wielkim skupieniu by czegoś nie stracić
życiowi żebracy chociaż milionerzy
gubimy się w cyfrach które puchną w oczach
w wielkich ilorazach nie mieści się szczęście
spróchniałe drzewo upadnie jesienią
uderzone wiatru obojętną dłonią
w końcu umrzemy by stanąć przed Bogiem
który nasze życie na sitach wytrzęsie
plewy zbędnych rzeczy wyrzuci w wieczny ogień
a ziarenka dobra przemieli na chleby
Wacław Buryła
1 komentarze
teraz będzie za mną chodzić poezja...
OdpowiedzUsuńfajnie. dawno nie czytałam nic z poezji... a przydałoby się. jest w niej tyle piękna
odpoczywaj na tych Mazurach kochana!
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.