Pewność siebie czy umiejętność zrezygnowania?
21:25:00Zawsze mi się wydawało, że powiedzenie sobie: choćby nie wiem jak było źle, znajdę w sobie dość sił, by poprosić kogoś o pomoc, mam przecież intuicję, która podpowiada mi, komu mogę zaufać i kto jest w stanie mi pomóc- wydawało mi się, że to przejaw pewności siebie. Mówię tak, bo wierzę we własne siły, w swoje umiejętności, w końcu w swoją intuicję. Czy na pewno?
Czy nie jest tak, że żeby to sobie powiedzieć, trzeba czegoś innego niż przekonanie, że co by się nie działo, poradzę sobie? Myślę czasem, że chodzi o coś zupełnie innego: o umiejętność odpuszczenia sobie w odpowiednim momencie, zrezygnowania z bezsensownego upierania się, kiedy widać, że samotne próby uporania się z problemem nie przynoszą rezultatu. Jedni upierają się, że ZAWSZE, ale to zawsze dadzą sobie radę, nienawidzą prosić kogokolwiek o pomoc, bo proszenie o pomoc, to trochę jakby przyznanie się do słabości. Inni proszą o pomoc przez całe swoje życie, szczególnie wtedy, kiedy umieliby sobie poradzić sobie sami. Jeszcze inni na codzień weseli, rozgadani, zdawać by się mogło, bez problemów, czasem tylko, w szczególnie złych chwilach mają odwagę powiedzieć: nie radzę sobie, pomóż mi. Paradoksem jest to, jak czasem można się pomylić... człowiek, który zdaje się prosić o pomoc w każdych, banalnych wręcz sytuacjach, owszem, robi to, ale sprawia mu kłopot zdanie się na kogoś innego, jeśli chodzi o sprawy naprawdę ważkie...
Czasem kilka wymienionych słów to tak wiele, a ich brak potrafi tak dotkliwie zaboleć...
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.