"Być kobietą i nie zwariować"

13:33:00

W sumie to tytuł i tematyka tak w sam raz na Dzień Kobiet :)
Swoją drogą: wszystkiego pięknego w tym dniu Kobietki :)

Razu pewnego na blogu Karioki natknęłam się na ciekawy tekst o pewnej książce. Jako że książka wpisywała się niemal idealnie w moje poszukiwania i wydawała się być tym, czego szukałam, znalazłam ją w bibliotece i po krótkim czasie zaczęłam czytać. I... nie myliłam się, tego właśnie szukałam :)

źródło: publio.pl

Kolejna książka podejmująca tematykę sympatii do siebie i zadbania o swoje potrzeby. W końcu ile można oczekiwać, że inni coś dla nas zrobią: zaopiekują się nami jak małym dzieckiem, którym od wielu lat już nie jesteśmy, będą wiecznie wyrozumiali i dbający, właściwie nie okazując, że sami mają jakieś potrzeby? Chyba po jakimś czasie nawet najbliżsi przyjaciele nie wytrzymają z osobą o swoim podejściu.

Cudownie, tylko teraz opiekuj się też sobą. Bo ty wiesz, wybierałaś sobie w życiu tak, żeby ktoś się tobą opiekował. I przez jakiś czas się opiekował, ale z czasem to się trochę rozlazło, bo przeważnie się rozłazi! A jak opiekujesz się sobą sama, masz to zawsze! To nie jest, broń Boże żadna schizofrenia ani nic z tych rzeczy!

Jak to: opiekować się sobą? Sama sobą? Hmmm...

Dawno zapomniałyśmy, że my, duże dziewczynki, potrzebujemy zaufania do siebie, żeby pozwolić sobie na takie rozluźnienie i wiedzieć, że się nie rozlecimy. Ktoś, kto całkowicie siebie akceptuje, ma w sobie pewną stałą część. Można ją nazwać opiekunem, starszą siostrą, dobrym rodzicem, jaźnią, poczuciem wartości, świadomością siebie. Ona stale czuwa i zawsze wspiera. To taki paradoks: cała jestem rozmemłana i mogę taka być, mogę być bezradna, mogę być bezwładna, bo wiem i ufam, że to coś w środku i tak mnie podtrzymuje.  

I o związkach słów kilka, oczekiwanie że ta osoba, z którą się związaliśmy, da nam wszystko to, czego nam zawsze brakowało, a tymczasem "pospolitość skrzeczy" i jest mniej więcej tak:

Kobiety często nie dają być przy sobie. Dlatego właśnie, że chcą więcej, albo dlatego, że on się ogląda, albo że nie zgaduje czego chcę, a ja bym chciała, żeby zgadywał. Facetom trzeba mówić: „Chcę kochanie od Ciebie tego i tego.” a potem: bardzo Ci kochanie dziękuję, jesteś naprawdę słodki, wyjątkowy i jedyny, bo dałeś mi to, co chciałam. 

I nieco o tym, co się może zdarzyć, kiedy taki bezbronny, pragnący docenienia, "pogłaskania" przez kogoś bardziej znaczącego może spotkać na swojej drodze kiedy nosi w sobie takie deficyty pragnące wypełnienia:

A kiedy mamy taki deficyt zawsze nawinie się nam – niby przypadkiem- jakiś szef czy inny autorytet, ktoś, na kogo możemy przelać tę niespełnioną potrzebę uznania ze strony rodzica. Bez tego uznania trudno żyć, nasz mądry organizm rozgląda się za nim i najczęściej znajduje. Ten pan to jakby mój tata, ta pani to prawie jak moja mama. Rozumiecie? Stać mnie na wiele wysiłku i starań żeby zasłużyć u nich na pogłaskanie, docenienie.

Silnie zapadło mi w pamięć coś, co intuicyjnie staram się jakoś w swoim codziennym życiu uzewnętrzniać: czas dla siebie, by się wygadać, by przemyśleć jakieś trudne kwestie, napisać w pamiętniku o nich, czy po prostu się wypłakać kiedy jest źle. Myślę, że to szczególnie cenne:

Trzeba się co jakiś czas wypłakać, zwierzyć komuś, zrobić rachunek sumienia, przekroczyć kolejny trudny próg. Ja nie mówię, zauważcie, że trzeba koniecznie chodzić na terapię albo warsztaty. Chociaż, oczywiście, warto. Można po prostu pogadać z kimś bliskim. Albo z samym sobą. Żeby być na bieżąco w miarę oczyszczonym.

A jednocześnie kilka słów mówiących o asertywności, o tym jak jest ważna... 



Poniżej link do tekstu Karioki i tej samej książce:

W punkt

You Might Also Like

2 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe