Styczeń minie pod hasłem: SUKCESY

Niezależnie od tego, ile rzeczy udało mi się zrobić dobrze, spraw, które poukładały się sensownie za moją sprawą, często mi to gdzieś umyka i skupiam się na tym, co zawaliłam, co nie udało się tak dobrze, jak bym chciała, na wszystkich niedoskonałościach.

Pomysł zaczerpnięty trudno powiedzieć skąd, gdzieś się pojawił na blogu Edyty i Ani, w każdym razie, przez cały styczeń (a właściwie o wiele dłużej), mam zamiar każdego poranka (przedpołudnia, zapisać w swoim kalendarzu TRZY sukcesy z poprzedniego dnia, żeby pamiętać je i żeby się pozytywnie nastroić na nadchodzący dzień. A po każdym tygodniu wybiorę kilka z nich, takich najbardziej mnie cieszących, zapiszę na kolorowych kartkach i wrzucę do słoika sukcesów, żeby mi przypominały, jak wiele jest rzeczy, które mi fajnie wyszły.

WAŻNE: te sukcesy nie muszą być jakieś super-hiper, czasem sukcesem będzie to, że np. przeprowadziłam jakąś piekielnie trudną rozmowę i przeżyłam, a czasem choćby to, że mimo, że padał deszcz i miałam totalnego lenia, poszłam na spacer i dzięki temu poprawiłam sobie humor.

Mam też plan zagadnąć kilka bliskich mi osób o to, co uważają za moje sukcesy bardziej długofalowe: zakładam, że może mnie nieco zdziwić to, co mogę usłyszeć, ale myślę, że fajnie będzie się dowiedzieć, jak inni widzą moje sukcesy.

Znajdę też czas by na spokojnie wypisać sobie tak dużo rzeczy, które uważam, że mi się w życiu udały :) I tego, co uważam, za swoje mocne strony, żeby mi już to tak na co dzień nie umykało...

Oprócz tego podzielę się zapewne co jakiś czas kilkoma słowami zaczerpniętymi z pożeranych aktualnie książek "w temacie" tudzież książkami, co do których wiem, że trafiają w sedno :)

Będzie MOC :)