Była sobie dziewczynka...
00:06:00Była sobie dziewczynka, która bardzo, bardzo pragnęła przyjaźni i ciepła. I kiedy tak się złożyło, że kilkoro najbliższych jej ludzi porozjeżdżało się w różne świata strony, czasem mając czas by się odezwać, a czasem nie, poczuła się przeraźliwie samotna.
I jakoś tak rozpaczliwie obdarzyła sympatią kogoś, kto po prostu był obok, wydawał się OK, miła, sympatyczna osoba, lubiana przez wszystkich i obdarzająca sympatią również wszystkich. Nieważne, że coś jej nie grało, że intuicja mówiła: nie! Przecież ludzie wokół mnie się nie mylą, zapewne mylę się ja - myślała dziewczynka.
I tak jakoś dziewczynka obdarzyła sympatią tą osobę, która była blisko, większość swojej uwagi skupiając na niej. Zwracała się do niej, kiedy działo się coś złego, dzieliła się swoimi sukcesami i radościami, nie ukrywajmy jednak, że tych boleśniejszych rzeczy było więcej. Owszem, dziewczynka miała swoje życie, pracę i pasje, które dawały jej frajdę, jednak jakoś tak się złożyło, że ludzi było wokół niej coraz mniej. A ta osoba, która stała się tak bliska, jakoś rzadziej znajdowała czas, stała się bardziej zabiegana, zajęta, skupiona na swoich sprawach.
Dziewczynka wpadła w straszliwy dołek. Kiedy nawarstwiły się jej problemy i było ich coraz więcej i więcej, nie wiedziała co zrobić. Do dawniej bliskich osób, z którymi ochłodziły się kontakty, jakoś nie miała odwagi zagadnąć. Do tej bliskiej osoby, która miała mało czasu- coraz bardziej nie chciała się odzywać. A jednocześnie, było coraz gorzej i coraz rozpaczliwiej.
W jakimś momencie dziewczynka podniosła zapłakane oczy i zza łez zniekształcających wszystko dostrzegła kogoś, kto przez wiele miesięcy był obok, czasem pytając czy wszystko w porządku, czasem po prostu żartując, a czasem zwyczajnie będąc obok, pogłaskaniem po plecach, dotykiem dłoni, uśmiechem czy choćby spojrzeniem dając do zrozumienia że jest, po prostu jest. A jednocześnie dziewczynka wiedziała, że to ktoś, kto nie zawsze jest fair, często pokazuje swoją mniej pozytywną stronę i powiedzmy jasno: aniołkiem nie jest.
Dziewczynka długo się zmagała ze sobą. Rozważała wszystkie za i przeciw zwrócenia się o pomoc do osoby, co do której intuicja mówiła, że to OK, a rozsądek krzyczał: NIE, bo znów dostaniesz po łapach i się nie podniesiesz, zobaczysz!
A kiedy zdecydowała się jednak posłuchać intuicji i otworzyła swoje serce, okazało się że to właśnie było najlepsze co mogła zrobić w swojej sytuacji. Jeśli jedna rozmowa może przestawić myślenie na inne tory to tym razem tak właśnie się stało. Może zresztą to cierpliwość, życzliwe słuchanie i pytania zadawane po to, by lepiej zrozumieć, ciepło i przytulenie - zdziałały cuda.
Od tamtej pory, choć czasem bywało ciężko, dziewczynka krok po kroku zaczęła zmieniać swoje życie. Wróciła do tych, którzy dawniej byli bliscy i chcieli dalej się z nią przyjaźnić, mimo odległości i niesprzyjających okoliczności, mimo dystansu, który się między nimi wytworzył. Krok po kroku zaczęła na nowo budować wiarę w siebie, w to, że może być dla kogoś ważna i może ... być szczęśliwa. Bywało ciężko, bywało pięknie.
A jednocześnie tego, że życie znów zaczęła nazywać pięknym, nie zamieniłaby na nic innego :)
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.