Czy mam odwagę zaufać?

13:03:00

Trochę przez noworoczne postanowienia, a trochę dzięki pewnemu tekstowi i dyskusji pod nim, dopadły mnie przemyślenia. O sytuacji, która była moim udziałem. Może temat nieco inny niż to o czym pisała errata, ale jak dla mnie- bliski.




Byłam wtedy w dość niefajnym momencie życia. Przez wiele minionych miesięcy skupiłam się na relacjach z dwiema osobami, z których jedna koniec końców mnie zraniła, a druga przestała znajdować czas, pochłonęło ją bardzo aktywne życie i mnóstwo zajęć. OK, sama do jakiegoś momentu żyłam w podobny sposób, jednak kiedy wpadłam w kryzys, nie było to już możliwe. Potrzebowałam wsparcia, wysłuchania, zwyczajnej rozmowy a nie mogłam na nie liczyć, na pewno nie od osób, wokół których w ostatnim czasie kręcił się mój świat. A zwracanie się do ludzi, którzy kiedyś byli bliscy a z którymi teraz zrobiło się chłodniej, dalej (często fizycznie: inne miasto, niekiedy inny kraj), wydawało mi się cokolwiek nie w porządku wobec nich: odświeżać znajomość bo jest źle? Nie...

Gdzieś blisko mnie była przez długi czas osoba, co do której miałam mieszane uczucia. Bo z jednej strony OK, sympatyczna i miła, pytająca czy wszystko OK, zagadująca czy coś się stało, że mam taką smutną minę, troskliwa i opiekuńcza w gruncie rzeczy. Choć ja zawsze twierdziłam że jest OK co z prawdą nie miało wiele wspólnego. Z drugiej potrafiła być skrajnie niemiła, bardzo ostra i stanowcza. A z trzeciej... zbyt wiele słyszałam rzeczy niekoniecznie dobrych o niej: o fałszywości, dwulicowości, byciu nie w porządku i tak dalej. Choć nigdy nie było konkretów w takim narzekaniu, ot: no, zachowała się nie w porządku wobec mnie, nooo powiedziałam jej coś a ona tego nie zachowała dla siebie, mówię Ci, jaka ona jest fałszywa.

Konkretów brak, no ale...

I biorąc pod uwagę to wszystko, zaufałam.
Nie zdarzyło mi się tego żałować, choć minęło kilka miesięcy.
Czasem myślę nawet, że choćby i to moje otwarcie się i odsłonięcie mogło doprowadzić do sytuacji, że kiedyś będę cierpieć, i tak właśnie to wolę: bo to, co dobrego dzięki zaufaniu zdarzyło się w moim życiu, nie zniknie, zostanie mimo wszystko.

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Zaufanie komuś innemu procentuje przede wszystkim dla nas samych. Sprawia, że w przyszłości inni będą i nam chcieli zaufać. Tworzy kolonię dobrych i pięknych wzajemnych relacji.
    Tak bywa, że posty innych inspirują nas do własnych przemyśleń, czasami wywołując z pamięci pozornie neutralne zdarzenia.

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe