Czas na oddech i refleksje
11:59:0035. PZU Maraton Warszawski odszedł już do historii wraz z ponad 10 000 biegaczy na starcie, przybijaniem piątki z kolegą z Akademii przed biegiem, moim liderowaniem, zachwytami nad różnymi aspektami Maratonu Warszawskiego i totalnym, totalnym zmęczeniem po tym wszystkim. Jak było? Męcząco, wyczerpująco i warto. Gdybym jeszcze raz musiała się zdecydować, wybrałabym znów tak samo. Poczucie dumy z siebie po tym, jak sobie człowiek poradził z milionem sytuacji z którymi dotąd nie miał do czynienia- bezcenne.
A później totalny odpoczynek, odpuszczenie sobie, luuuuzik.
Zabiegane dni w pracy ale też firmowa, zamknięta impreza integracyjna w klubie. Poznanie ludzi z pracy z zupełnie innej strony, fajne doświadczenie. Szaleństwa na parkiecie, zdzieranie głosu na karaoke, "Bałkanica" wyśpiewywana zespołowo i mnóstwo dobrej zabawy. Powrót nad ranem do domu, błogi sen i zakwasy następnego dnia.
Jest dobrze.
A będzie jeszcze lepiej.
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.