O jak... Optymizm
13:43:00Widzisz, chciałam mieć lalkę i tatuś o nią poprosił, ale kiedy nadesłano zebrane dary, nie było w nich ani jednej lalki, tylko małe, drewniane inwalidzkie kule. I wtedy to się zaczęło.[...] Należy we wszystkim zawsze dojrzeć jakąś dobrą stronę i cieszyć się z niej, obojętnie jaką. I graliśmy w to od tego czasu. A im trudniej, tym większa radość, gdy się z tego wybrnie- Eleanor H. Porter, "Polyanna"
Trudno mi powiedzieć, czy kiedyś miałam takie podejście, czy sama zdecydowałam że będę tak patrzeć na życie i to wszystko, co mi się zdarza i kroczek po kroczku zaczęłam zmieniać swoje podejście w taką stronę. Dość powiedzieć, że szukanie pozytywów zwłaszcza kiedy zdarzało się coś mało przyjemnego- weszło mi w nawyk.
(Choć swoją drogą martwienie się, zamartwianie i spodziewanie się tego co złe, ponure i w ogóle- to zupełnie inna bajka- z tego jeszcze do końca nie wybrnęłam, choć wiem, że byłoby to dla mnie dobre)
Szukam więc pozytywów w każdej sytuacji, ostatecznie myśląc, że niekiedy niespełnienie pragnień jest lepsze niż ich spełnienie (Koralinowe "uważaj czego sobie życzysz"), zdarza mi się skupić na jakimś drobiazgu i uśmiechnąć choćby w najbardziej ponury dzień - bo zobaczyłam promień słońca, piękny kwiat, kawałek błękitnego nieba spośród chmur. A gdzieś obok tego zdarza mi się zmartwić jednym drobiazgiem, obawiać, że jedna zła rzecz pociągnie za sobą kolejne, spodziewać się tego, co smutne, bolesne, złe...
I gdzieś w tym wszystkim uważam, że ostatecznie nawet to, co złe, może wyjść na dobre, bo nie da się przewidzieć, do czego mnie doprowadzi np. to, że nie zdążyłam na autobus ... Ostatecznie to co mi się przydarza nie zależy ode mnie ale to, co sama mogę z tym zrobić - już tak.
Czy jestem więc optymistką? Nie wiem.
(Choć swoją drogą martwienie się, zamartwianie i spodziewanie się tego co złe, ponure i w ogóle- to zupełnie inna bajka- z tego jeszcze do końca nie wybrnęłam, choć wiem, że byłoby to dla mnie dobre)
Szukam więc pozytywów w każdej sytuacji, ostatecznie myśląc, że niekiedy niespełnienie pragnień jest lepsze niż ich spełnienie (Koralinowe "uważaj czego sobie życzysz"), zdarza mi się skupić na jakimś drobiazgu i uśmiechnąć choćby w najbardziej ponury dzień - bo zobaczyłam promień słońca, piękny kwiat, kawałek błękitnego nieba spośród chmur. A gdzieś obok tego zdarza mi się zmartwić jednym drobiazgiem, obawiać, że jedna zła rzecz pociągnie za sobą kolejne, spodziewać się tego, co smutne, bolesne, złe...
I gdzieś w tym wszystkim uważam, że ostatecznie nawet to, co złe, może wyjść na dobre, bo nie da się przewidzieć, do czego mnie doprowadzi np. to, że nie zdążyłam na autobus ... Ostatecznie to co mi się przydarza nie zależy ode mnie ale to, co sama mogę z tym zrobić - już tak.
Czy jestem więc optymistką? Nie wiem.
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.