Pożeram książki zacnie i na szczęście czerwiec nie okazał się gorszy od maja i pochłonęłam podobną ilość książek. "Jeszcze jeden dzień" Mitch Albom: zaintrygował mnie opis, bo kto by nie chciał zyskać jednego dnia, który mógłby spędzić ze zmarłym bliskim? Zapowiadało się świetnie, okazało się... niczym wyjątkowym, choć nie powiem, czytało się dość miło. Ot, przyjemna lektura, ale bez jakichś szaleństw, fajerwerków i...
Po prostu chwilami czuję się zmęczona. Czasem zdezorientowana. Czasem zła na wszystkich. Czasem smutna. Właściwie nigdy nie pisałam o tym wprost. Był sobie Ktoś, nazywany czasem Mi., czasem Królewiczem, a czasem Ktosiem po prostu. I że mamy wspólne zajęcia, cele, zadania. Poznaliśmy się w Akademii Przyszłości, gdzie był moim liderem przez ostatnie dwa lata, wspierał mnie, podbudowywał, uświadamiał mocne strony, po prostu był...
Gala Sukcesów Akademii Przyszłości odeszła do ... przeszłości, a wraz z nią kolejna, dziesiąta już edycja projektu, druga w której brałam udział. Trochę smutno. dzisiejsze, poranne znalezisko: tak, obie mają po cztery listki! :) Tym bardziej, że mam świadomość tego, że od przyszłego roku będą zmiany, będę w Akademii ale jednak inaczej i mało zostanie tak jak było. Coś się kończy, coś się...
Ktoś, na kim bardzo mi zależało i dla kogo wydawało mi się, że jestem ważna również, pozbawił mnie złudzeń i to dość boleśnie. Nie mam humoru i z góry ostrzegam: mogę w najbliższym czasie nieco tutaj marudzić. Poza tym OK, jakoś się powoli życie układa. Idę czytać, cykać fotki do szaleństwa i skupiać się na ludziach, dla których jestem ważna mniej więcej w...
Czyli w wolnym tłumaczeniu od chodzącej katastrofy do mistrza ogarniania. Zdecydowanie lepsze to niż "from zero to hero";) Czy się jednak uda? Poniższe zdjęcie sprzed wieków bardzo wymowne, bo idealnie oddaje mój nastrój aktualny. Na co dzień jestem tak chaotyczna, że można by powiedzieć, że to moja cecha osobowościowa: chaos. Zapominanie, spóźnianie się, zalewanie kawą siebie i wszystkiego wokół, tłuczenie wszystkiego co się...
Jako że idea postanowień na pół roku dość mi się spodobała, tradycyjnie już, napiszę o swoich planach i zamierzeniach na najbliższe pół roku, czyli od moich urodzin do 11 grudnia :) 1. Będę dalej pracować nad swoją asertywnością i wiarą w siebie opartą na rozsądnych podstawach. 2. Zmienię pracę na bardziej "przyszłościową", ogarnę się zawodowo, co dalej i jak dalej. 3. Rozwijanie TEGO...
Jest noc, a ja po pięknym dniu uśmiecham się do siebie i zbieram myśli by napisać tutaj parę słów. Na biurku bukiet różowej koniczyny i jaśminu, zerwany przy okazji robienia zdjęć zachodu słońca w parku. A jeszcze wcześniej miło spędzony czas z bliską mi osobą, spacer, lody i kawa w miłym miejscu, mnóstwo uśmiechu i rozmów o wszystkim :) Później samotne zdjęcia, szukanie...
W połowie grudnia pisałam tak: 1. Na najbliższe pół roku mam takie priorytety (kolejność nie jest ważna): Akademia-----> udało się :) zawodowe ogarnięcie się (w tym zmiana pracy)-----> niestety nie, acz jestem na dobrej drodze:) przyjaciele-----> na plus w relacjach z nimi się układa :) Nie czuję się na siłach być w związku... ----> i nie byłam, nie jestem. może po prostu nie...
Zaszalałam w maju i jak podsumowałam co w tym miesiącu przeczytałam, a raczej: ile, zdziwiłam się nieco. Mimo braku czasu, dużo pracy, dużo zawirowań, przeczytałam 8 książek! I powiedzcie mi teraz, że czytelnictwo upada ;) Co czytałam? Po lekturze TEGO posta dałam się skusić i wręcz pobiegłam do mojej ulubionej biblioteki, uporzednio sprawdziwszy, że znajdę tam dwie upatrzone pozycje :) "Berek" Marcina Szczygielskiego...
Moje życie to w dużym stopniu chaos. Nie lubię siebie za to, za chaos, niezorganizowanie, zapominalstwo i ogólne nieogarnianie niekiedy. Był czas, że to bardzo dezorganizowało moje życie. Ostatnimi czasy jest jakby lepiej, a ostatnie dwa tygodnie to już w ogóle miód, cud i orzeszki. Chciałabym, by tak zostało na dłużej, chciałabym wiedzieć co sprawiło że jest mi teraz tak spokojnie i OK....
Pewnego dnia wyjęłam z albumów wszystkie zdjęcia z moim Eks i włożyłam je do pudełka. Dwa lata od naszego rozstania, które miną niebawem to chyba wystarczająco długo by przestać patrzeć na grube tomy albumów wypełnionych naszymi wspólnymi zdjęciami, targać je przy przeprowadzkach i odkurzać. Przy okazji zza folii albumów wyjęłam zasuszone czterolistne koniczynki... ktoś jeszcze może śmiało powiedzieć, że miał w swoim domu...
Czas jakiś temu powstał pomysł, który znajdziecie tutaj: Kwiatowe Inspiracje Skąd nazwa? Zacytuję z naszego bloga: "Dwa delikatne kwiaty: margerytka- piękność przeplatana krzywdą, niewinność i magnolia - dzikie drzewo, wstyd połączony z idealnymi manierami, czemu? nie wiem, gdybym wybierała, byłby to flirtujący oleander. To miejsce to nasz azyl, kwietnik na którym możemy rozkwitać, piąć się ku górze w słonecznym blasku. Łączy nas miłość...
Zapożyczone od Mar, przychodzi mi na myśl kiedy myślę o swojej aktualnej sytuacji. To tak, jakbym miała taką właśnie szkatułkę, tyle że zamkniętą i tylko odgadywała co jest w środku. Klucz gdzieś się zapodział, choć jest nadzieja, że jeszcze się odnajdzie. Nie wiem, co czuję, nie umiem tego nazwać. Do pewnej konkretnej, namacalnej i realnej osoby, obecnej w moim życiu od 1,5 roku....