Znów o tym Królewiczu
21:32:00Po prostu chwilami czuję się zmęczona.
Czasem zdezorientowana. Czasem zła na wszystkich. Czasem smutna.
Właściwie nigdy nie pisałam o tym wprost. Był sobie Ktoś, nazywany czasem Mi., czasem Królewiczem, a czasem Ktosiem po prostu. I że mamy wspólne zajęcia, cele, zadania.
Poznaliśmy się w Akademii Przyszłości, gdzie był moim liderem przez ostatnie dwa lata, wspierał mnie, podbudowywał, uświadamiał mocne strony, po prostu był i ... nie tylko "służbowo"- było dla mnie ważne wszystko, nasze żarty, wygłupy. I chwile, kiedy było mi źle a ja mu się zwierzałam.
Koniec końców to dzięki niemu zostałam również wolontariuszką Fundacji Maraton Warszawski. Wciągnęły mnie sportowe emocje, atmosfera i fajni ludzie.
Mimo, że wiedziałam, że on się "nie chce angażować, że ktoś go zranił i od lat udaje mu się być samemu i skupiać się na karierze", wszystkie nasze rozmowy, mile spędzany czas i wymieniane smsy i maile sprawiły, że ... zadurzyłam się po uszy, wydawało mi się że z wzajemnością.
Nieco ponad tydzień temu miała miejsce mała impreza urodzinowa w wynajmowanym przeze mnie i Tomka mieszkaniu. Razem nie było nawet 10 osób. Miło, wesoło, czasem wariacko. Królewicz był również. Znów, jak kiedyś, wyszedł z imprezy ostatni. Rozmawialiśmy do nad ranem. Czasem, kiedy siedziałam mu na kolanach, mierzwiłam mu włosy, tuliłam się do niego, gadaliśmy, droczyliśmy się i wygłupialiśmy.
Czy to dziwne, że kiedy już po samej imprezie w wyniku wymiany smsów dowiedziałam się, że wszyscy ludzie są dla niego tak samo ważni i że grono bliskich osób jest zamknięte, a on sam nie chce się angażować w żadne związki, nieważne czy z kimś w jego typie czy nie - zrobiło mi sie przykro? Koniec końców dowiedział się, że mi na nim zależy, wie że bardzo, wie, że nie rozumiem wielu jego decyzji, ani zasad i nie zamierzam ich zmieniać...
Co więcej, nie umiem być na takiej samej stopie jak dawniej. Nie umiałabym żartować, miło pisać, cieszyć się z jego obecności, mając świadomość że to dla niego "bez znaczenia". Wolałabym usłyszeć "nie jesteś w moim typie" a bolałoby mniej.
Przynajmniej na jakiś czas chcę się zdystansować.
Pomogą mi w tym wakacje. Pomoże fakt, że w FMW niejako "awansowałam". I to, że od nowej edycji Akademii Przyszłości awansuję również, co więcej zmienię zespół. Zmienię pracę.
Tylko czasem cholernie smutno.
A żeby było zabawniej, poszłam do wróżki.
Usłyszałam wszystko to, co sama w jakiś sposób uważam, nie wiem czy to ma sens, w każdym razie ... naprawdę chcę dystansu.
3 komentarze
Kwiatku, Wiem ,że nie powinnam się wtrącać i udzielać rad, ale nie mogę nie napisać, że na Twoim miejscu robiłabym wszystko by wybić sobie z głowy Królewicza.Kiedy mężczyzna mówi,że nie chce się angażować to właśnie to znaczy. On się nie droczy, nie kokietuje on to wie dokładnie tak myśli.
OdpowiedzUsuńtrzymaj się cieplutko i odkochaj jak najprędzej.:)
Nikuś, wiem... ostatnio się bardzo o to staram:*
OdpowiedzUsuńTeż bym poszła do wróżki - tylko raz, że szkoda mi kasy, a dwa, boję się jednak, że a nuż będzie wiedziała o mnie coś, czego nie ma prawa wiedzieć i powie nie to, co chciałabym usłyszeć...? ;)
OdpowiedzUsuńMój blog umiera powolutku śmiercią naturalną, ale jestem wciąż w serwisie :) Zapraszam na Migawki z życia - link pojawia się po kliknięciu w mój profil, albo wpisany wprost: nudze-sie.blogspot.com :)
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.