Sześć lat...
13:21:00Początek kwietnia, wiosna w pełni a ja piszę o czymś niezbyt radosnym.
Mija dziś sześć lat od śmierci Mamy.
To tak długi okres czasu... sześcioletnie dzieci idą do szkoły. Sześć lat trwa teraz podstawówka. Albo gimnazjum z liceum.
Tyle już czasu...
Brakować będzie już zawsze, choć ból na pewno zmalał ...
Kiedy zmarli decydują się naprawdę odejść, nie zauważamy tego. I nie powinniśmy zauważać. W najlepszym razie są dla nas szeptem, zamierającą falą szeptu. Odejście zmarłego porównałabym do kobiety, która siedzi w najdalszym końcu sali wykładowej, w ostatnim rzędzie widowni w teatrze. Nikt nie zauważa jej obecności, dopóki nie zechce jej się wymknąć a i wtedy dostrzegają ją tylko ci, którzy jak babcia Lynn, znajdują się najbliżej drzwi. Dla reszty jej wyjście jest jak niewytłumaczalny powiew powietrza w zamkniętym pomieszczeniu.
Alice Sebold, "Nostalgia anioła"
A teraz znikam do Krakowa na cały weekend.
Czas złapać oddech.
1 komentarze
czas (najwyższy) ukoić ten ból.
OdpowiedzUsuńżeby nie nieść ciężaru straty przez całe życie.
udanego weekendu :-)
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.