"Chcę być kochana tak jak chcę" Katarzyna Miller, Ewa Konarowska
12:58:00Kiedy pochłaniałam książkę Być kobietą i nie zwariować, natknęłam się na wzmiankę o właśnie tej książce. Wspomniała mi też o niej Karioka.
Namierzyłam w bibliotece, dostałam w swoje łapki, przeczytałam.
To było to, czego mi trzeba było :)
W przeciwieństwie do zupełnie innej książki tej samej autorki "Kup kochance męża kwiaty") reakcja kobiet na ten tytuł to mniej więcej: o tak, dokładnie! No bo być kochaną tak, jak bym chciała... to już coś. Ale czy na pewno?
Przez całą książkę przewija się motyw "niedokochania" w dzieciństwie, usiłowania zaleczenia dawnych ran i braków aktualnymi związkami, oczekiwań, których nikt nie będzie w stanie spełnić... I w dużym stopniu to książka o pozwolenie sobie na bycie nieidealnym, słabym i "rozbebranym" czasem, z pewnością że dam sobie radę mimo to i że mnie to jakoś nie poniża że czasem mam złe dni... a może też: by nie żądać, nie wymagać od innych, by zawsze mnie pozbierali do kupy, niezależnie od wszystkiego.
Bo czy nie jest tak, że kiedy ktoś Ci wiecznie zawraca głowę swoimi problemami i wymaga bycia przy Tobie zawsze, kiedy tylko ma problem i w jego życiu dzieje się coś złego: masz tego dość? Inna rzecz kiedy widzisz, że ktoś się czasem potyka, wstaje, idzie do przodu, potyka się znów i wtedy potrzebuje pomocy więc się do Ciebie zwraca, umie tą pomoc przyjąć i widzisz że to ma sens... I ten ktoś nie wymaga byś był na każde zawołanie. Czyż nie?
...przecież nas leczą miłości, przyjaźnie, bliskość. Jeśli człowiek bierze to jako dobry towar i używa z korzyścią dla siebie, to coraz bardziej wypełnia go coś dobrego, czyli coraz mniej mu potrzeba kolejnych dowodów, że można go kochać, że jest coś wart dla siebie i dla innych. Można od innych brać bez poczucia winy, bez wstydu, albo z małym wstydem; troszkę zawstydzona ale biorę.
Jest też o nieodwzajemnionej miłości:
Jeśli kochamy siebie, wtedy szanujemy to, że kochamy kogoś, to - być może - nie jest w stanie nam tego oddać, odpłacić tym samym. Ale przecież kochamy! Już to jest cenne. Nie jest to pochwałą nieodwzajemnionej miłości, tylko miłości w ogóle. Jeśli stać mnie na miłość, jestem bogata, mogę nią obdarowywać. Nie zubożeję od tego że ktoś mi nie odda. Odda mi ktoś inny, a najważniejsze że sama sobie daję.
I w tym momencie moja refleksja: czy człowiek, który nie kocha siebie, może kochać innych? Chyba nie można dawać miłości, nie mając jej w sobie, wszak podobno z pustego i Salomon...
Kiedy człowiek się rozwija, staje się bardziej wybredny. W takim dobrym sensie, że widzi więcej. Widzi, że potrzeba mu kogoś, kto jest normalniejszy, spokojniejszy, zdrowszy, bardziej znający siebie, umiejący się dogadać... Zaczyna wyczuwać, kto jest a kto nie jest dojrzałym człowiekiem.
Czasem mam wrażenie że trudniej jest być tą "bardziej poukładaną" bo:
Spokojna, opanowana, pewna siebie kobieta a jeszcze do tego szczęśliwa, nie zgodzi się na byle co. Mężczyzna, by być z nią też musiałby pracować nad sobą, budować wiarę w siebie nie jej kosztem tylko własnym wysiłkiem. A to, przyznajmy, jest żmudne, pracochłonne i długotrwałe. Nic dziwnego, że wielu z nich woli damę, która też nie całkiem rozeznaje się w sobie i swoich prawach.
I fragment na gorsze chwile, dni:
W przeciwieństwie do zupełnie innej książki tej samej autorki "Kup kochance męża kwiaty") reakcja kobiet na ten tytuł to mniej więcej: o tak, dokładnie! No bo być kochaną tak, jak bym chciała... to już coś. Ale czy na pewno?
Przez całą książkę przewija się motyw "niedokochania" w dzieciństwie, usiłowania zaleczenia dawnych ran i braków aktualnymi związkami, oczekiwań, których nikt nie będzie w stanie spełnić... I w dużym stopniu to książka o pozwolenie sobie na bycie nieidealnym, słabym i "rozbebranym" czasem, z pewnością że dam sobie radę mimo to i że mnie to jakoś nie poniża że czasem mam złe dni... a może też: by nie żądać, nie wymagać od innych, by zawsze mnie pozbierali do kupy, niezależnie od wszystkiego.
Bo czy nie jest tak, że kiedy ktoś Ci wiecznie zawraca głowę swoimi problemami i wymaga bycia przy Tobie zawsze, kiedy tylko ma problem i w jego życiu dzieje się coś złego: masz tego dość? Inna rzecz kiedy widzisz, że ktoś się czasem potyka, wstaje, idzie do przodu, potyka się znów i wtedy potrzebuje pomocy więc się do Ciebie zwraca, umie tą pomoc przyjąć i widzisz że to ma sens... I ten ktoś nie wymaga byś był na każde zawołanie. Czyż nie?
...przecież nas leczą miłości, przyjaźnie, bliskość. Jeśli człowiek bierze to jako dobry towar i używa z korzyścią dla siebie, to coraz bardziej wypełnia go coś dobrego, czyli coraz mniej mu potrzeba kolejnych dowodów, że można go kochać, że jest coś wart dla siebie i dla innych. Można od innych brać bez poczucia winy, bez wstydu, albo z małym wstydem; troszkę zawstydzona ale biorę.
Jest też o nieodwzajemnionej miłości:
Jeśli kochamy siebie, wtedy szanujemy to, że kochamy kogoś, to - być może - nie jest w stanie nam tego oddać, odpłacić tym samym. Ale przecież kochamy! Już to jest cenne. Nie jest to pochwałą nieodwzajemnionej miłości, tylko miłości w ogóle. Jeśli stać mnie na miłość, jestem bogata, mogę nią obdarowywać. Nie zubożeję od tego że ktoś mi nie odda. Odda mi ktoś inny, a najważniejsze że sama sobie daję.
I w tym momencie moja refleksja: czy człowiek, który nie kocha siebie, może kochać innych? Chyba nie można dawać miłości, nie mając jej w sobie, wszak podobno z pustego i Salomon...
Kiedy człowiek się rozwija, staje się bardziej wybredny. W takim dobrym sensie, że widzi więcej. Widzi, że potrzeba mu kogoś, kto jest normalniejszy, spokojniejszy, zdrowszy, bardziej znający siebie, umiejący się dogadać... Zaczyna wyczuwać, kto jest a kto nie jest dojrzałym człowiekiem.
Czasem mam wrażenie że trudniej jest być tą "bardziej poukładaną" bo:
Spokojna, opanowana, pewna siebie kobieta a jeszcze do tego szczęśliwa, nie zgodzi się na byle co. Mężczyzna, by być z nią też musiałby pracować nad sobą, budować wiarę w siebie nie jej kosztem tylko własnym wysiłkiem. A to, przyznajmy, jest żmudne, pracochłonne i długotrwałe. Nic dziwnego, że wielu z nich woli damę, która też nie całkiem rozeznaje się w sobie i swoich prawach.
I fragment na gorsze chwile, dni:
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.