Ucieczki w złość
22:10:00Wydawało mi się całkiem oczywiste, że relacje z moją mamą mam zupełnie pozamykane i poukładane. W końcu to przeszłość, mama nie żyje od trzech lat a ja przecież wiem, że wybaczanie jest ważne, że pomaga pójść dalej i zostawić za sobą przeszłość. Zadręczanie się nie przynosi ze sobą niczego dobrego, a szczególnie kiedy ta druga osoba nie żyje. W którymś momencie powiedziałam sobie, że odpuszczam, wybaczam. Chyba nawet od tego momentu zaczęło mi się w życiu trochę uspokajać, układać.
Nie widziałam symptomów zbliżającej się katastrofy. Bo były, tylko ja wolałam ich nie dostrzegać. Burza przyszła w dość zaskakującym momencie, kiedy się jej zupełnie nie spodziewałam. Wakacje, czas spędzany w towarzystwie kogoś mi bliskiego, kto po raz pierwszy od długiego czasu sprawił, że zaczęłam ufać. I nagle moja złość "znikąd", rozżalenie, wręcz wściekłość, o włos od agresji. Przypisywanie bliskiej osobie, że ma do mnie negatywne odczucia, domyślanie się co sądzi na mój temat, że na pewno sądzi źle, że ocenia...
W końcu myśl, że ja się na kogoś innego tak złościłam, że ta moja złość nie dotyczy teraźniejszości a przeszłości, mojego dzieciństwa i relacji z mamą... Wściekam się, złoszczę, na dzień dobry oznajmiam "i tak mnie zranisz, i tak mnie skrzywdzisz i zostawisz, i tak będę cierpieć"... a jednocześnie sama robię wiele, żeby do takiego scenariusza doprowadzić.
Jeszcze nie mam pomysłu jak to zacząć naprawiać.
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.