Ogień który oczyszcza
12:35:00Do pieca, miłosny zeszycie!
Do pieca, listy - stos cały!
A żeście z ognia powstały,
więc w ogień się obróćcie!
M. Pawlikowska-Jasnorzewska "Listy"
Tak jakoś wyszło, że za najlepszą opcję uznałam spalenie masy zdjęć z moim byłym chłopakiem. Spalenie nad Wisłą, na grillu. To nie tak, że absolutnie wszystkie, kilka ocaliłam. Jednakże uznałam za subtelne przegięcie posiadanie ponad setki wywołanych zdjęć z moim Eks po prawie dwóch latach od naszego rozstania i w sytuacji kiedy cóż... zdaje się że się zakochałam...
Dzieła zniszczenia pomogła mi dokonać bliska koleżanka. A później siedziałyśmy sobie w słońcu nad Wisłą, piłyśmy wino z kieliszków i jadłyśmy ptasie mleczko, gadając o wszystkim.
Piasek znad Wisły mam aktualnie wszędzie, wczoraj wysypywał mi się nawet z telefonu, do plecaka to aż boję się zajrzeć...
Za to miło wspominam to popołudnie.
Kto wie, może z tych popiołów narodzi się coś zupełnie nowego?
3 komentarze
spalenie starych zdjęć, listów, itp. to oczyszczający rytuał :-)
OdpowiedzUsuńtym bardziej ... że się zakochałaś :-)))
Ja akurat dobrze to rozumiem. Czasem tak trzeba.
OdpowiedzUsuńPiasek... właśnie przez niego nie korzystam z dobrodziejstw najszerszej plaży w Polsce ;) a spalenie wspomnień to genialny pomysł zwłaszcza, że... ;)))
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.