Do przodu...
22:07:00W jakimś sensie idę do przodu. Piszę wymuskane listy motywacyjne, proszę o referencje i całość wraz z poprawionym CV wysyłam w odpowiedzi na ogłoszenie. Jak by się nie ułożyło, kolejne cenne doświadczenie za mną. Kolejna rzecz, którą zrobiłam pomimo oporów i wątpliwości.
"Powoli zaczyna się wszystko układać..." cytując pewną piosenkę. A jednak, gdzieś tam czai się smutek. Zmęczenie wynikające z tego, że jak nigdy udaję, nie jestem sobą, udaję, że ktoś mnie nie zranił, nie zabolało, nie nie nie. Uśmiecham się do mojej "przyjaciółki", rozmawiamy, tylko ona jakoś nie widzi, że mało o sobie mówię, przemilczam...Cóż, taki szczegół.
Udaję, bo dobrze wiem, jakie piekiełko owa osóbka umie zgotować a wszak jeszcze pracujemy razem. Taka sytuacja.
I zupełnie inny cień...
Ten Ktoś, kto wywołuje w sercu inne niż kiedykolwiek drgnienia... smsy czytane z jakimś dziwnym odczuciem, rozmowy "o niczym" przedłużające się w rozmowy "o wszystkim"... tłukące się po głowie myśli, że nie, to niemożliwe, że przecież... przecież i tak nic z tego nie będzie, nie może być.
5 komentarze
zawsze może być coś z czegoś :)
OdpowiedzUsuńwiary :D
może? :)
UsuńNie decyduj, daj czasowi czas ;***
OdpowiedzUsuńzupełnie niespodziewanie dla mnie samej budzą się we mnie jakieś niesprecyzowane tęsknoty... nie chcę się pomylić, więc danie sobie samej czasu jest chyba najlepszym wyjściem :*
Usuńw takich sytuacjach najlepsza jest rada dreamu.... daj czasowi czas :***
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.