Zawrócić z obranej ścieżki czyli niewypełnione postanowienia czas podsumować

23:34:00

Pewnego razu popełniłam następującego posta:
Postanowienia drugiej połowy 2012 roku

Minęły wieki czyli pół roku. Jak już pisałam ostatnio, czas mi ostatnio płynie jak szalony a to pół roku minęło mi jakoś opętańczo szybko. Co więcej, dokładnie dziś mija rok, od pierwszej imprezy Akademii Przyszłości w której wzięłam udział czyli Wielkiej Inauguracji. Żeby nie zanudzać, kiedy pomyślę o sobie sprzed roku, byłam mniej więcej taka:

Pół roku później:

I teraz:



Jednak co do postanowień drugiej połowy 2012 roku... Jeśli mam się odnieść do tego, ile z nich 'wykonałam', cóż. Większość z nich totalnie zmieniła  formę w ciągu tego pół roku, dużą część sobie odpuściłam. I nie jest mi z tym źle. Uważam, że nie ma sensu iść na siłę w obranym przez siebie kierunku, zwłaszcza jeśli człowiek ma coraz mocniejsze przekonanie, że to zły pomysł. Więc?

1. Na razie odpuściłam sobie pisanie książki i wysyłanie jej dokądkolwiek. Szukam inspiracji i zapału, by pisać. Poza tym z czasem teraz tak sobie, czasem ciężko mi znaleźć moment, by usiąść przed lapkiem i naskrobać kilka słów tutaj, a co dopiero kilka stron. Więc kiedy pojawi się pomysł, skorzystam, a na razie stop.

2. Zrezygnowałam z wyzwania odnośnie Akademii i paradoksalnie to, że zrobiłam 'krok w tył', sprawiło, że mogłam zrobić dwa kroki w zupełnie innym i bardziej fascynującym mnie kierunku. Cieszę się z tego bardzo :)

3. Moja samoocena ma się o niebo lepiej, a będzie się miała jeszcze lepiej. Za to pracę nad zdrowymi-chorymi poglądami rzuciłam w diabły, RTZ to chyba jednak nie moja bajka. Poza tym uważam, że nie tyle ma szkodliwe poglądy na swój temat, ile... jeśli zmienię parę rzeczy w swoim życiu, spojrzę inaczej na siebie. Np. jeśli źle o sobie myślę, bo nie szukam fajnej pracy, to nie zmieni tego zmiana poglądu, ale podjęcie szeroko zakrojonych poszukiwań i sukces w tym temacie- jak najbardziej.

4. Szkolenie z zarządzania czasem... hmmmm... chyba trochę mi pomogło, acz wolę szukać na własną rękę wielu rozwiązań.

5. Dystansu do Królewicza owszem nabrałam, ale... z trochę innym efektem niż się spodziewałam. Dystans i powrót na nowych warunkach... to jest to :) Jest dobrze, jest fajnie, jest pozytywnie :) I tak zwyczajnie :) Przeważnie po naszych spotkaniach bolą mnie szczęki... nie od nokautów acz od śmiechu i uśmiechu od ucha do ucha :)

6. Odpuściłam sobie 'warsztaty rozwoju osobistego'... nie moja bajka.

7. Psychologia to nie jest coś, czym chciałabym się zawodowo zajmować. Nie. Przy najlepszych chęciach nie...

8. Dbanie o "moje relacje z osobami, które są dla mnie ważne, szczególnie mam na myśli kobiece relacje z siostrą, przyjaciółkami, koleżankami" - jak najbardziej, tak było, jest i będzie :)

9. Myślę, że częściej używam swojej intuicji niż pół roku temu :)

10. Zdaje się, że coraz bardziej precyzuję jak chcę, by wyglądała moja zawodowa przyszłość, ale o tym na razie sza, żeby nie zapeszyć :)

I to by było tyle odnośnie tych postanowień. Myślę, że niebawem naskrobię, co dalej z postanowieniami :)


You Might Also Like

2 komentarze

  1. Heja Heja! Dawno mnie tu nie było...
    Chciałam powiedzieć, że u mnie też ciężko z postanowieniami, tzn. ich wykonywaniem. Ale gdyby ich nie było, to pewno wiele rzeczy w ogóle bym nawet nie tknęła.
    Wiele rzeczy zaczęłam i niestety tkwią w połwie, takim zawieszeniu. Wymyśliłam więc sobie nowe postanowienie - codziennie doprowadzić do KOŃCA jedną rzecz... Myślę, że w moim przypadku to jest super. Chodzi nawet o takie najmniejsze rzeczy, np. posprzątać jeden pokój, ale tak maksymalnie do końca. Etc.
    Do do RTZ to mam bardzo podobne spojrzenia do Ciebie teraz. Jakiś czas temu zaczęło mi się wydawać, że to jest taka trochę manipulacja sobą. Np. miałam przekonanie, którem mnie trochę dołowało, że za mało uczę się greckiego, co jest prawdą. Ale w poglądach wyszło mi na to, że mam to zmienić. Ale to bez sensu - nie rozwiązało sprawy. Zamiast więc wmawiać sobie coś co prawdą nie jest- lepiej zakasać rękawy i zacząć robić ćwiczenia, które leżały odłogie. Nie prawda??? I tak jest z wieloma rzeczami.
    No to ja uciekam! Idę właśnie wywalić smiecie - tak do końca,tzm. WSZYSTKIE (!!!) jakie znajdę w domu:)))
    Pozdrawiam już świątecznie!!
    Przystroiłaś choinę????????

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym doprowadzaniem do końca to sama dobrze to znam, niestety.
    Gorzej, że dotyczy to też spraw, które naprawdę mnie pozytywnie nakręcają a przychodzi moment, kiedy się cieżko zebrać, żeby skończyć, zamknąć jakiś etap.
    No właśnie- też ostatnio trochę jak manipulację sobą traktuję RTZ i uznałam, że mi pomoże inne podejście.

    U mnie już stoi ubrana, mała choinka, nie mogłam się powstrzymać :)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe