Zmysłowa Sobota (5)
09:45:00Szalony tydzień....
A z tego co widzę, w nadchodzących dniach i tygodniach będzie jeszcze bardziej wariacko. Może to id dobrze? :)
Czymś, co bardzo, bardzo poprawia mi ostatnio humor i potrafi sprawić, że się uśmiechnę od ucha do ucha niezależnie od wszystkiego, są... moje stopy przyodziane w puchate i miłe dotyku skarpetki z każdym palcem osobno (zdjęcie poniżej). Inny widok z tego tygodnia, który mocno mi zapadł w pamięć to chwile uwiecznione na zdjęciach zrobionych w dniu, kiedy mieszała się jesień z zimą a kolorowe liście przeplatały się ze śniegiem. Może niezbyt ciepła perspektywa, ale przyznaję, że śliczna :) No i oczywiście haloweenowe lampiony z dyni :D
Pysznościami tego tygodnia zostają: leczo z cukinii i zupa-krem z dyni. Ta ostatnia to wypadkowa dwóch przepisów i mojej własnej inwencji, w efekcie czego powstała pyszna zupa przyprawiona curry, cynamonem, kolendrą, świeżym imbirem, solą i pieprzem :) Mniam :) I ten kolor nie do zapomnienia :) I jeszcze grzane wino pite w miłym towarzystwie w pewnej sympatycznej kawiarni :)
Otulam się ostatnio ciepełkiem granatowej, połyskującej kurtki, niedawno nabytej i z takim ciepełkiem na sobie żaden śnieg i chłód mi niestraszny. I zachwycam dotykiem koca z owczej wełny, który czekał schowany aż zrobi się naprawdę zimno.
Jeśli chodzi o zapachy... no tak, mam dylemat z tymi herbatami. Ale w tym przypadku chyba i zapach i smak ma znaczenie. Zielona herbata jest dla mnie wyjątkowa. Miałam ostatnio okazję pić zieloną jaśminową herbatę, razem z zapachem przybyły wspomnienia i naprawdę mocno musiałam się postarać, by być tu i teraz, zamiast w odległej przeszłości. Podobnie było, gdy pewnego dnia jechałam komunikacją miejską i ... zapachniało Fahrenheitem, który to zapach nieodmiennie przypomina mi kogoś, kto już nie jest częścią mojej teraźniejszości. Wspomnienia pozostały i ciągle jeszcze ożywia je zapach.
Znów zdarza mi się, że zamykam oczy i tylko słucham, jak ktoś mówi, bo lubię dźwięk głosu, lubię słuchać... Zaskakujące, jak wiele może przekazać sam głos, bez widoku, bez tego co daje wzrok. A czasem zasłuchuję się jeszcze w muzyce, czasem mam ochotę zanucić pewnemu 'miłośnikowi słodyczy' TĘ melodię (szczególnie, kiedy jestem w nienajlepszym nastroju)a najczęściej nie mogąc się oprzeć, słucham czegoś, co odnajduje mnie wszędzie, kiedy jadę autobusem, kiedy jestem w pracy i kiedy ... wszędzie słucham TEGO.
6 komentarze
Margerytka...wywołałaś tym wpisem we mnie górę wspomnień...zapach Fahrenheita, pomieszany z zapachem papierosów w Jego zadymionej kuchni,Jego czuły oddech na mojej szyi...Tak, zapach Fahrenheita już chyba zawsze będzie przypominał mi Kogoś, kto już, jak to ładnie ujęłaś, nie jest częścią mojej teraźniejszości...Miłego weekendu!Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo przeszłość... Pamięć zostanie na zawsze, ale to już nie teraźniejszość. Trzymaj się ciepło :)
UsuńWiem, że to przeszłość...Pomimo, że On mnie zranił, to jednak nadal tęsknię do Niego...i wiem, że nie tylko ja jedna. I nie wiem, co jest gorsze...Dobre nocki:)
Usuńa jakie skarpetusie::))) miłego!
OdpowiedzUsuńnie mogę się powstrzymać od uśmiechu jak je tylko widzę, zwłaszcza na swoich stopach :) uwielbiam! :)
UsuńUwielbiam gdy w zapachach zamknięte są wspomnienia :o)
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.