Wspomnienia zaklęte w fotografiach

09:29:00

Co jakiś czas zbieram się w sobie, wybieram najlepsze zdjęcia, wysyłam je przez net a później odbieram już wywołane. Kupuję album z zaklejanymi kartkami i do ozdoby używając zasuszonych roślin, wkładam zdjęcia do albumu, podpisując je.



Kiedyś było inaczej: kiedy człowiek robił zdjęcia, do wywołania ich nie wiedział, czy sie udały, jak wyszły. Teraz jeszcze przed wysłaniem do wywołania można je jeszcze poprawić, rozjaśnić, przyciemnić. Nawet te z pozoru "nie do uratowania", są do uratowania czasami.

Wieki temu podjęłam próbę uporządkowania zdjęć, które już miałam wywołane i tych, które zdecydowałam się wywołać, by wypełnić luki. Chciałam mieć coś w rodzaju ciągłości, opowieści pisanej obrazami, jak się zmieniałam, jak się zmieniała moja rodzina, jacy byli moi przyjaciele. Nawet zdjęcia naprawdę marnej jakości, z telefonu który miał aparat 0,3 Mpx są tymi, które chcę mieć wywołane w albumie- bo to ważna część opowieści o mnie i mojej rodzinie.

Wczoraj odebrałam więc wywołane zdjęcia z pierwszej połowy 2011 roku i dla mnie to było wręcz zaskakujące, jak odległe czasy w ten sposób wskrzesiłam.

Patrzyłam na kolejne zdjęcia, uporządkowane chronologicznie i... możecie mi wierzyć, albo nie, ale widziałam, jak coś się rozpada i kruszy między mną a moim S., że już nie robimy sobie zdjęć z takim zapałem, że nie uśmiechamy się do siebie tak, że ... czegoś już brak, a to, co nastąpiło później- nasze rozstanie, było tylko logiczną konsekwencją. Smutne. Za to uśmiechy mojej siostry i jej córki, często pojawiające się na zdjęciach: bezcenne :)

Teraz mam do wywołania zdjęcia z drugiej połowy 2011 roku, po niecałych 2 tygodniach w górach, zdjęcia z czasów, kiedy w moje życie wkroczyły dziewczyny, koty, zamieszkałam na Bemowie a później do naszej ekipy dołączył Pan Kot. Czas, kiedy przyłączyłam się do Akademii i poznałam ciekawych ludzi. Kiedy zjadały mnie strachy i obawy. To było tak dawno...

A przecież niebawem z tego wszystkiego o czym napisałam przed chwilą, zostanie tak mało: dzielenie mieszkania z Panem Kotem i Akademia.


You Might Also Like

3 komentarze

  1. ja na razie w folderze, ale też przymierzam się do wywołania, zbieram zdjęcia z katowic, robi się z tego mała kolekcja, fajnie będzie to wszystko poopisywać i oglądnąć po latach. lubię robić albumy, więc dobrze Cię w tej kwestii rozumiem. :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie albumy są bezcenne:) To nie to samo co zdjęcia zachowane na płytach.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To są wspomnienia zachowanie na zdjęciach, myślę, że bezcenne... i jak dużo potrafią powiedzieć!

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe