Poczucie szczęścia zależy ode mnie...

09:08:00

Zabawne, ale zdarzyło się kilka rzeczy co do których... Popadłam w lekką konsternację, bo moja własna reakcja mnie zaskoczyła. Albo to ja się zmieniłam, albo nie do końca umiem własne reakcje przewidzieć...

źródło: ukochaj.pl


Ostatnie dni to mieszanka dołków w stylu "dno i dwa metry mułu" przeplatanych chwilami uśmiechu i względnego spokoju. I książkami, książkami, książkami. Od razu się przyznam: dołek miał bardzo konkretne podstawy, ktoś obudził moje strachy i lęki przed "powtórką z rozrywki" czyli przeszłości i zdarzało mi się poryczeć dlatego, że boję się, że ktoś okaże się idiotą i wykorzysta mnie jak ktoś z mojej przeszłości. A że to dotyczyło faceta, którego brałabym pod uwagę jako ewentualnego mojego faceta- tym bardziej...

Wczorajszy dzień zaczął się od mojego mega doła i nastawienia, że donikąd dziś nie idę, zostaję  łóżku i płaczę bo mi źle. Dodam, że mam urlop więc niestety mobilizacja w postaci 'muszę iść do pracy' odpada. Jednakowoż natchnęło mnie, żeby napisać maila do pewnego człeka, z którym się spotkać miałam i po dostaniu odpowiedzi, że spotkajmy sie tu i tu, łypnęłam okiem na swoje odbicie w lustrze, łypnęłam drugim i poczłapałam pod prysznic. Skąd wyszłam nie tylko świeża i pachnąca, ale również jakby radośniejsza. Było nie było, nie co dzień idę na spotkanie z kimś, kogo cenię za książki, które pisze i za tak zwany całokształt. Było bardzo miło. Najzabawniejszym jednak punktem naszego spotkania było to, że kiedy dotarłam na umówione miejsce, okazało się, że jest... w remoncie. Szybka konstatacja: nie mam numeru do mojego rozmówcy, on nie ma numeru do mnie i jasny szlag to żeśmy się spotkali! Zabawne się okazało to, że MIMO powyższego spotkaliśmy się i tak, bo przypadkiem zupełnym poszłam tam gdzie poszedł i on i owszem, spotkaliśmy się :) Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna :)

znalezione gdzieś w sieci...


Poza tym poniosło mnie na spotkanie z Pa - i jak super się spotkać po takim czasie niewidzenia, cieszę się, że miałyśmy okazję i że wróciła ze swojego wyjazdu cała i zdrowa... I że było tak pozytywnie :)

No i to, co mnie we mnie samej zaskoczyło mocno. Długa i szczera rozmowa z Em Em. Czy coś jest ze mną nie tak, jeśli ja: kompletnie jak dotąd nim zauroczona na wieść że 'nie jest stanu wolnego' i że chce się ze mną spotykać 'po przyjacielsku', chce żebym była TYLKO modelką dla jego zdjęć... czuję ulgę? Owszem, jest mi nieco smutno. Ale...

znalezione w sieci...


Zaczynam myśleć, że... Nie dojrzałam do bycia w związku. Gdybym teraz zaczęła z kimś być, zjadłyby mnie moje strachy, pozwoliłabym się zranić albo zraniłabym drugą osobę. Albo może, jak ujął to Pan Kot, słysząc całą historię- po prostu nie spotkałam na swojej drodze odpowiedniego człowieka? Co do Em Em... patrzę na to tak: może się okazać, że taka właśnie znajomość- tylko koleżeńsko-przyjacielska może mi dać więcej, pomóc zagoić dawne rany niż gdyby ułożyło się inaczej. Oczywiście, jeśli się nie zaplączę.

Jeśli patrzeć na to w ten sposób to... wolę być sama niż być z kimś i czuć się samotna. Kiedyś, zapytana o to, co uważam za bardziej bolesne: bycie samej (niekoniecznie samotnej), nie w związku, czy bycie w związku i poczucie samotności mimo to, bez wahania odpowiedziałam, że to drugie. Sprawdziłam. Nigdy więcej.

Nie czuję się samotna. Po części jest tak, że moje życie właśnie teraz zaczyna wyglądać tak, jak chcę. Optymizmem mnie napawa fakt, że są ludzie mi bliscy, którym mogę zaufać, z którymi porozmawiać mogę o wszystkim, których coraz częściej dopuszczam do siebie bliżej, niż kiedykolwiek sądziłam, że to będzie możliwe. Ludzie, którym też jestem bliska i czuje to, mówię o tym i oni mówią. W tej chwili bardzo, ale to bardzo chcę się skupić na małych kroczkach, które pozwolą mi taki stan rzeczy utrzymać i go pogłębić. Bo dalej widzę, że wiele mam do zrobienia w tej materii...

Głównie mam na myśli relacje kobieco-kobiece, chociaż naprawdę chciałabym zmienić swoje zdanie o mężczyznach i pozbyć się lęku przed tym, że mogą mnie oni tylko wykorzystać... Bo to jest we mnie, niezależnie od tego, czy jest w moim życiu przyjaźń z Panem Kotem, czy znajomość z Królewiczem ułożyła się tak, że jest OK, czy ktoś potraktował mnie w porządku, jak Em Em. To jest dalej. Wierzę, że kiedyś zniknie.

Aaaa i zafascynowały mnie zmiany na Blogu Ani, baaaardzo polecam jej nowego posta, sama się zainspirowałam więc się dzielę:

Rozwojowy czwartek: ćwiczenie nr 1

You Might Also Like

10 komentarze

  1. Margerytko...wszystko się ułoży, zobaczysz:)
    A w temacie TYLKO przyjaźni z eMeM bądź ostrożna i nie poddawaj się fascynacji tym człowiekiem.Mam dziwne wrażenie, że oboje stąpacie po bardzo cienkim lodzie.Uważaj na siebie, dobre?

    A teraz zadam Ci pytanie zupełnie nie a propos postu. Czemu na Boga tak mało na blogu Twoich zdjęć. Robisz świetne zdjęcia wiesz, a wyszukujesz cudze w sieci.Swoje pokazuj:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dość dziwnie spędzasz urlop ;), może jakiś wyjazd?

    Co do związku... sama nie byłam gotowa, gdy jednak pojawia się miłość, człowiek po prostu robi wszystko, aby być z tą osobą

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że wszelkie wątpliwości znikają przy właściwej osobie, jeśli jakiekolwiek są - to znaczy, że to jeszcze nie to. Przynajmniej takie miałam doświadczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zmuszaj się - jeśli nie jesteś gotowa, to pewnie nie jesteś, ja jednak trzymam kciuki, żeby wszystko było tak, jak sobie wymyślisz ;) również w miłości;D

    OdpowiedzUsuń
  5. to Em Em był tym facetem, którego brałaś pod uwagę jako faceta do związku? Nie jest stanu wolnego?
    znajomość po przyjacielsku?
    nie jesteś gotowa na związek?

    cóż, mam wrażenie, że wszystko po zdaniu
    Owszem, jest mi nieco smutno. Ale...

    to racjonalizacja...
    Czy nie jest tak, że trochę kombinujesz? A ta przyjaźń z nim, w której Ty masz charakter modelki, to taka racjonalizacja żeby nie widzieć tego, że przywiązujesz się do kogoś, kto nie jest wolny?

    Może własnie jesteś gotowa do bycia w związku, tylko z daleka od Em Em?
    Jaki do tej pory miała charakter Wasza relacja, i jak to się stało, że nie wiedziałaś, że nie jest stanu wolnego?
    Może Twój strach wcale nie jest nieuzasadniony?

    Ja od takich akcji uciekam bo śmierdzą mi na kilometr, kiedy zaczynam myśleć o przyjaźni z kimś, kim była zainterowana inaczej, wiem, ze zaczynam zwyczajnie kombinować - potem zawsze są kłopoty.

    OdpowiedzUsuń
  6. a dla kolesia który nie jest stanu wolnego
    przyjażń z taką super dziewczyną jak ty, relacja 'po przyjacielsku' - to świetny interes...kurcze, jak mnie tacy goście denerwują....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chociaż jest też możliwe, że nic nie zrozumiałam z tego kto jest kim i co kto powiedział i kto jest wolny a kto chce się przyjaźnić - wiec jeśli nie zrozumiałam, to przepraszam i generalnie moj komentarz jest pozbawiony sensu:)

      Usuń
    2. Mar, właśnie o to chodzi, że zrozumiałaś właśnie tak, jak jest. I to jest najsmutniejsze, że być może masz dużo racji i że ... eh, napiszę Ci @, w każdym razie chyba trochę sama siebie i swoją siłę przeceniłam.

      Usuń
  7. jestem na tak dla przepisów, a co do Twojej oosbistej sytuacji życiowej to nie chcę się wtrącać, ale sama wiesz najlepiej na co jesteś gotowa a na co nie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. to ja jednak pokornie poproszę o przepis na placuszki z ceulką ;)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe