Kocia miłość dawniej i dziś czyli dopadły mnie wspomnienia i refleksje

13:49:00

Kiedy się wprowadzałam do mieszkania na Bemowie, poznałam nie tylko kilkoro fajnych ludzi ale też trzy kocury. Właściwie wtedy jeszcze kocięta. Kilkumiesięczne, puszyściutkie kocurki, wbijające we mnie ostre jak szpileczki, ilekroć znalazły się na moich kolanach, rękach, czy w ogóle w pobliżu.

Szczególnie polubiłam tego małego łobuza Całego, który zdawał się być nie tylko najsympatyczniejszy z całej trójki ale przy tym najbezczelniejszy. Od początku i on mnie szczególnie polubił i tak jakoś wyszło, że każdy z kociaków szczególnie sobie upodobał jedną z nas. Tylko Cały miał tupet wymiaukiać pod moimi zamkniętymi drzwiami tyrady o tym, jak to biedne kocię potrzebuje głaskania, wciskać się w każdy kąt mojego pokoju (i łóżka i wbijać pazury w moje kolana tak mocno, że aż łzy same leciały z  oczu. Bo jeśli chodzi o tłuczenie szklanych rzeczy, zeżeranie kwiatków na parapecie czy wszelakie inne psoty, wszystkie trzy były tak samo utalentowane.

Przed te 2,5 miesiąca prawie nie widywała futrzaczków, bo wyjechały z moimi koleżankami. Brakowało mi ich. Zastanawiałam się, jak będzie, kiedy wrócą. Obawy nie były potrzebne, jak się okazało.

Ostatnio Cały woli spać u mnie w pokoju. Jeśli dzieje się coś złego, jest chory, osowiały, czy zmęczony: przychodzi się do mnie tulić, przytulać, prosić o głaskanie. Albo chociaż spać na moim łóżku, najlepiej na poduszce na której śpię. Jeśli chodzi o opatrywanie czegokolwiek, czy jakieś mało przyjemne a czasem konieczne zabiegi, ostatnio się przekonałam, że mały drań z objęć dziewczyn się wyrywa, u mnie spokojnieje i nie ucieka.

Jednej z ostatnich nocy, po napisaniu pewnego trudnego maila dręczyły mnie dziwne sny. To była pierwsza noc, kiedy Cały postanowił spać u mnie. Pamiętam taką chwilę, kiedy obudziłam się z jakiegoś koszmaru i nie wiem czemu spojrzałam w przestrzeń, gdzie spał na fotelu Cały.  Przybiegł z pomrukiwaniem, zaczął się łasić i mruczeć a na koniec zasnął na mojej poduszce.

Poczułam się odpowiedzialna za tego małego łachmytę. Dziwnie się czuję, wiedząc, że kocię mnie tak bezinteresownie pokochało. Z wzajemnością.

Poniżej kilka zdjęć z samych początków. Małe kocięta.






You Might Also Like

14 komentarze

  1. Mój Kazik nie jest przytulaśnym kotem.Jednak zdarzają mu się momenty czułości.Wtedy idzie do Marka. To jemu układa się na kolanach czy na piersi.Do mnie przychodzi tylko po ratunek.Jak go coś boli, jak się czegoś boi, jak chce jeść. Kiedy choruje śpi przy mnie, obok. Ale bez przytulania.Jakby mu wystarczało,że jestem niedaleko i czuwam.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio właśnie Cały tak bywał przy mnie. Albo się tulił, chociaż siadał obok, 'przyklejony', albo faktycznie: spał na moim łóżku, gdzieś w pobliżu. kiedy któregoś razu wzięłam go na kolana a on tylko mruknął i zeskoczył, biegnąc do swoich spraw, jasne było, że czuje się o niebo lepiej.

      Usuń
  2. i w ten sposób koci ród uczynił Cie swym personelem, o trudną miłość im chodzi, bo gdzie to-to kochać, za co? A jednak kochasz, bo oswoiłaś, wiesz, Mały Książę i te słowa..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak :)
      Zawsze mi się wydawało, że kota trudniej kochać, bo on zawsze biega własnymi ścieżkami i jeśli np. nie będzie miał ochoty na głaskanie czy choćby siedzenie na kolanach, to nie i koniec.
      Mały Książę, Lis i oswajanie... no właśnie. Kiedyś, czytając co Konwicki napisał o swoim kocie Iwanie nie wiedziałam co miał na myśli pisząc, że Iwan sprawia wrażenie, jakby wiedział więcej i kiedyś ma nadzieję, że w innym życiu się "wstawi" za nim, wybaczając mu to, co zrobił źle i doceniając miłość. (może nie do końca tak to brzmiało). Czasem jak się na mnie kocię patrzy tymi swoimi zielono-złotymi oczyskami, mam wrażenie, że widzi o wiele więcej, patrząc na wskroś... Inna sprawa, że doskonale wie, kiedy ma być o mnie zazdrosny a kiedy powodu nie ma ;)

      Usuń
  3. Rozkoszniaki :)
    Tylko szkoda, że te poduszki sobie coraz bardziej anektują i w końcu leżysz ze zdrętwiałym karkiem i wstajesz rano niewyspana :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poduszki owszem, ale czasem i całe łóżko! W życiu bym nie pomyślała, że trzy nieduże koty są w stanie zająć praktycznie 2/3 łóżka tak, że ciężko tam znaleźć miejsce dla siebie ;)

      Usuń
  4. urocze :) ja oszalałam i od czwartku przygarniamy małą, rudą kotkę... to będzie czwarty kot w domu :)
    myslałam, że jestem jedyną osobą która ma wrażenie, że kot widzi więcej! Ale jest rzeczywiście coś na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łał, podziwiam, będziecie mieli wesoło :)
      Czasem to kocie spojrzenie mnie zaskakuje:)

      Usuń
    2. a obudziłaś się kiedyś w środku nocy ze stanem przedzawalowym bo zobaczyłaś parę żarzących się ciemności, okrągłych żółtych oczu nad głową? To było dla mnie traumatyczne :)

      Usuń
    3. Nie miałam okazji, ale chyba by mi serce wyskoczyło ;)

      Usuń
  5. Tym, którzy wierzą, że koty widzą więcej, polecam serię detektywistyczną "Kot, który..." :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Cały czyli cały bury jest na pierwszym zdjęciu:)
      A przyznam też że i w nagłówku i w znaku wodnym na zdjęciach :)

      Usuń
    2. Czyli to jest ten najśliczniejszy z całej trójki :):)

      Usuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe