Uśmiech Oli czyli spotkała się Akademia Przyszłości i Fundacja Mam Marzenie
13:39:00Niby zwyczajne a jednak nie.
Wolontariusze Akademii Przyszłości budują plac zabaw dla grupki dzieci, w tym dwojga niepełnosprawnych. Jest to plac zabaw dość nietypowy, bo nie ma na nim huśtawek, karuzel i innych tego rodzaju urządzeń. Co więcej, to od inwencji samych wolontariuszy zależy, jak ostatecznie będzie wyglądał. Mają wszelkie materiały do jego stworzenia. Jeszcze godzinę wcześniej nie wiedzieli, że będą mieli takie zadanie. Mają godzinę na zbudowanie placu zabaw. Efekt przechodzi wszelkie oczekiwania. Jest kolorowo, wesoło i niebanalnie. Z pomysłem. Pojawiają się dzieci. Na początku speszone, nieśmiałe. Nieco przestraszone. Dwoje z nich na wózkach inwalidzkich. Opiekują się nimi wolontariusze Fundacji Mam Marzenie.
Gdzieś w grupie wolontariuszy stoi trochę zdystansowana, zamyślona dziewczyna. Angażowała się w tworzenie dekoracji, dmuchanie balonów i inne takie różności. Jednocześnie zastanawiała się: OK, ale czy dzieci faktycznie tego chcą? Dwoje z nich jest niepełnosprawnych, jak się będą czuli w takim miejscu? Czy nie przerazi ich tłum ludzi? czy na pewno będą się tu dobrze czuły? Czy to nie jest bardziej męczenie ich niż sprawianie przyjemności? Wątpliwości się mnożą. Kiedy widzi spięte minki dzieci, zaczyna myśleć, że miała rację. Dzieci na początku niepewnie podchodzą do kolejnych stawianych przed nimi zadań. Niepełnosprawnego chłopca podtrzymuje jego tata. Tęczową Księżniczką opiekuje się mama. Kilkuletnie maluchy z zapałem biegają do kolejnych atrakcji.
Dziewczyna patrzy i wątpi. Nie jest pewna niczego. To co się dzieje, zdaje się jej być zupełnie obce i myśli, ze to jedyne wydarzenie tych kilku dni, którego nie uzna za wspaniałe.
A później przychodzi chwila, kiedy w jednej z części placu odbywa się zaaranżowana naprędce bajka-przedstawienie, której bohaterką jest Ola, Tęczowa Księżniczka. Na zakończenie bajki wszyscy zaczynają śpiewać "Chodź, pomaluj mój świat", a Olę jej mama trzyma w ramionach i kołysze. Ola się uśmiecha tak, że od tego uśmiechu stopniałoby niejedno serce z lodu. Dziewczyna, która miała taki dystans, nie ma serca z lodu. zrusza się. W oczach pojawiają się łzy. Nie umie ich zatrzymać. Później już nie chce. W tej jednej małej chwili zdaje sobie sprawę, jak wiele by zrobiła, by jakieś dziecko tak się uśmiechnęło, jak Ola. Mimo wszystko.
Wychodzi na korytarz. Płacze, ale inaczej niż zwykle. Nie dlatego, że jej smutno. Płacze ze wzruszenia, płacze nad tą warstewką lodu na jej sercu, która właśnie topnieje. Podchodzi do niej ktoś, podaje chusteczkę, uśmiecha się.
-Rozumiem cię...- mówi.
A dziewczyna już wie, że choćby nawet nie wiem, jak chciała, nic już nie będzie takie samo. Zresztą, ona już tego nie chce, by było jak wcześniej.
Wiem o tym, bo to ja jestem tą dziewczyną.
Poniżej link do filmiku o placu zabaw:
Najbardziej interaktywny plac zabaw na świecie
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.