Listy do M.

22:30:00

Na początku jakoś mnie nie przekonywało pójście na ten film. Później poczytałam wrażenia Klarki, Moaa też wspomniała, że warto obejrzeć i się skusiłam. I?

Zachwyciłam się.

Uśmiechałam się i wzruszałam. Miałam ciarki na skórze i rozanielony uśmiech. Robiłam się smutna i nie mogłam przestać chichotać.

Nieraz mnie ten film zaskoczył i udowodnił, że "komedia romantyczna" może być zaskakująca, zwariowana a przy tym "do przemyślenia".

Przypomniałam sobie, jak bardzo trudno czasem uwierzyć, że marzenia się spełniają, że ... że jednak czasem, jak bohaterowie czuję się samotna, szukam, kręcę się w kółko i zapominam co dla mnie ważne, co liczy się dla mnie najbardziej.

Zatęskniłam za takim zwyczajnym byciem z Kimś Szczególnym, które tak lekkomyślnie czasem odrzucałam.

Zatęskniłam za rodzinnymi, ciepłymi świętami w pełnym, rodzinnym gronie.

I... rozmarzyłam się.

Chociaż, myślę, że ten film dał mi o wiele więcej niż teraz mi się wydaje.


Uwielbiam to:

http://www.youtube.com/watch?v=2bjIZPdpiIA

http://www.youtube.com/watch?v=V1bFr2SWP1I

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Nie miałam zamiaru iść na "listy do M".Wszystko przez przeraklamowanie tego filmu.Ale skoro polecacie i Ty i Klarcia to pójdę. Może i ja się zachwycę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy bardzo zachwalają ten film.
    Dzisiaj na niego wybrała się Szwagierka, więc pewnie Jej też się spodoba. Ja też chętnie zobaczę.

    Pozdrawiam

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  3. to jeden z filmów który jest na mojej liście 'do obejrzenia' na najbliższe dni. już od kolejnej osoby słyszę (w tym wypadku czytam ^^) że warto

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm to ja pozwolę sobie być tym głosem krytycznym w sprawie Listów do M. - owszem jest tam kilka śmiesznych i kilka wzruszających momentów i jak zwykle w produkcjach TVN Warszawa wygląda wspaniale, ale jeśli ten film ma być polską wersją Love Actually to daleko mu do jakości pierwowzoru, przede wszystkim w kwestiach scenariuszowych - większość wątków jest albo przewidywalna albo całkiem nierealna. To znaczy można się wybrać na ten film do kina i w piątek wieczór nawet poprawiło mi to humor po trudnym dniu w pracy, ale nie jest to dzieło porównywalne do Love Actually, więc ja pozostanę wierna angielskiej wersji ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś w tym jest: bywały takie sytuacje, które raczej mało prawdopodobne były. Trudno mi się też odnosić do Love Actually bo nie oglądałam:(
    Dla mnie to było super, że miło się go oglądało a jednocześnie nie był tak pusty i do bólu przewidywalny jak się czasem zdarza... :)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe