Notatki Pożeracza Książek cz. 36 czyli MARCOWE CZYTANIE
21:56:00Marcowe pożeranie książek było bardzo emocjonujące, nie da się zaprzeczyć. Tak więc naczytałam się o niespodziewanych przyczynach raka, wróciłam do świata pewnej pięknej miłości i niebanalnych spotkań po latach, czytałam o losach malarza, którego życie się odmieniło, kiedy miał zapozować żonie do portretu w sukience, troszkę o mazurskiej magii i jeszcze nieco o polsko-litewskich wspomnieniach.
1. David Servan-Schreiber: Antyrak. Nowy styl życia
Jak dla mnie dość mocno szokująca i zaskakująca książka, pewnie niebawem napiszę o niej więcej.
W skrócie: książka psychiatry chorego na raka, który wyjaśnia, że podłoże zachorowania na raka jest bardziej zawiłe i podobnie można się z niego wygrzebać. Ma ta to wpływ genetyka, podejście do życia i emocji, to, co jemy i jakiej to jest jakości, czy czujemy wsparcie w ludziach wokół nas, czy znajdujemy czas tylko dla siebie...
Badaniu poddano dwie grupy. Członkowie pierwszej nie zmieniali niczego w swoich zwyczajach, ci z drugiej zaś przeszli szkolenie z medytacji umysłowej, takiej, jaką prowadzi się w ramach programu szpitalnego stworzonego przez Johna Kabat-Zinna. PO zaledwie ośmiu tygodniach u tych, którzy do swojego programu włączyli krótką medytację, zaszła w mózgu zmiana aktywności elektrycznej, mierzonej za pomocą EEG. Obszary kojarzone z pozytywnym nastawieniem i optymizmem (lewy płat czołowy) stały się wyraźnie aktywniejsze w porównaniu z wynikami wcześniejszych pomiarów i pomiarów aktywności mózgowej grupy kontrolnej. Efekt ten nie ograniczał się jedynie do mózgów badanych: okazało się, że układ odpornościowy ich organizmów silniej reaguję na szczepionkę grypy niż układy immunologiczne członków grupy kontrolnej. Wszystkie te zmiany zanotowano po zaledwie dwóch miesiącach ćwiczeń.
2. Nicole Krauss: Historia miłości
Czytałam wieki temu i się zakochałam. Trochę się obawiałam sięgać po nią po raz kolejny, z obawy o ryzyko rozczarowania. Jednak znów się zachwyciłam, ciarki, autentycznie ciarki i łzy wzruszenia. Jeśli chcecie wiedzieć o czym to: niebanalna historia miłości, która zaczyna się tuż przed drugą wojną światową, pięknie opisana, poruszająca tematykę kultury żydowskiej i jej specyfiki, kunsztowna jeśli chodzi o kompozycję: powieść w powieści. Cudeńko.
Mama zatrzymała się i przeszukała samochód, ale torebki nigdzie nie było. Schowała twarz w dłoniach i próbowała sobie przypomnieć, gdzie ją zostawiła. Zawsze wszystko gubiła. "Któregoś dnia- powiedziała - zgubię własną głowę". Próbowałam sobie wyobrazić, jak to będzie, gdy ją naprawdę zgubi. Na koniec jednak okazało się, że to mój ojciec stracił wszystko: kilogramy, włosy i różne organy wewnętrzne.
Lubił gotować, śmiać się i śpiewać, potrafił rozpalić ogień gołymi rękami, naprawiać zepsute rzeczy i wytłumaczyć, jak wystrzeliwuje się w kosmos rakiety, ale umarł w ciągu dziewięciu miesięcy.
****
Czasami, aby namalować głowę, trzeba zrezygnować z całej postaci. Aby namalować liść, trzeba poświęcić cały pejzaż. Początkowo może się to wydać sporym ograniczeniem, ale po pewnym czasie uświadamiasz sobie, że taka niewielka cząstka czegoś daje większą szansę uchwycenia pewnego uczucia panującego we wszechświecie niż próba namalowania całego nieba.
Moja matka nie wybrała liścia ani głowy. Wybrała mojego ojca i aby uchwycić pewne uczucie poświęciła cały świat.
3. Adrianna Trzepiota: Zwilczona
Czytało mi się... całkiem miło. Zapewne, gdybym miała inne doświadczenia, albo była na zgoła innym etapie życia, ta książka mogłaby wiele dla mnie zmienić. Ale że jest całkiem pozytywnie i tak, to była po prostu przyjemną lekturą. Trochę mnie irytowały odniesienia do Biegnącej z wilkami, wszak ją czytałam, a w tym kontekście niekoniecznie mi się to zgrywało. Ale może to i dobrze, bo zdecydowałam się wrócić jeszcze raz do Biegnącej.
4. David Eberrshoff: Dziewczyna z portretu
Czytałam i nie mogłam się oderwać, strasznie jestem ciekawa filmu.
Książka jest po prostu dobrze napisana, wciąga i naprawdę świetnie się ją czyta, intryguje i na pewno ciężko się od niej oderwać. Baaaardzo polecam, chyba że ktoś jest bardzo na nie dla tematów zmiany płci i szerokopojętego "gender".
5. Tadeusz Konwicki: Kompleks polski
Taka... inna, momentami dość niełatwa, momentami czytało się niezbyt przyjemnie, ale momentami ten zachwyt jak to przy Konwickim. Ubóstwiam. Plus niezły "kawałek" PRLu.
Koniec końców zacna lektura.
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.