Wszystkiego najlepszego, Mamo...
23:18:00
Jest wieczór.
Za oknem szumi wiatr, czasem jakiś zbłąkany liść uderzy w okno.
Zapaliłam świecę, postawiłam ją w otoczeniu jesiennych liści i owoców, niech pali się... aż zgaśnie. Na pewnym blogu przeczytałam:
Takiej świecy nie gasi się, wypala się ona do końca.
Niech więc się pali, aż zgaśnie, niech się w jej płomieniu wypali moja tęsknota, ból i żal...
A TA piosenka, którą lubiła, jeszcze bardziej mi ją przypomni.
Czasem, w takie dni jak dziś, płaczę może zbyt dużo.
O ile na co dzień mało o tym myślę, dziś nie umiem.
Myślę o tym wszystkim, co straciłam, o chwilach, których nie doceniałam, kiedy jeszcze trwały, a doceniłam, kiedy już stały się przeszłością. O rodzinnych chwilach, spięciach, sprzeczkach i złych momentach. O niedzielnych popołudniach przy serialu, o spacerach po lesie, zrywanych wspólnie konwaliach i wycieczkach rowerowych.
I okropnie za tym tęsknię, za wszystkim bez wyjątku.
Gdyby moja Mama żyła, skończyłaby dziś 63 lata. Tymczasem wiosną minie 8 lat, odkąd zmarła.
Wszystkiego najlepszego Mamo, gdziekolwiek jesteś...
2 komentarze
Och Małgosiu, tak mi przykro, tulę i ściskam...! http://virgo1982.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNiech Ci to przyniesie pociechę.[*]
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.