Niedzielnie

13:40:00



Przegięłam z tym zabieganiem, zalataniem i byciem ciągle w drodze, ciągle w biegu.
Niby wtedy nie ma czasu myśleć, zastanawiać się... ale kiedyś trzeba się w końcu zatrzymać.
Pół biedy, kiedy zatrzymam się, bo akurat czuję taką potrzebę i mogę. Gorzej jeśli to mój organizm powie mi: STOP! tak bawić to się nie będziemy, potrzebuję odetchnąć!

W moim przypadku to była ta druga wersja wydarzeń... niestety.

Energia wyczerpała się w piątkowy wieczór, pod koniec tańców celtyckich, co do spółki z nadmiarem niekoniecznie pozytywnych emocji skutecznie mnie przybiło. Powinnam była wiedzieć, że niedosypianie noc po nocy może poskutkować takim "zjazdem", kofeina też nie jest cudownym lekiem na całe zło. Musiałam wyjść na chwilę z zajęć, odetchnąć, co prawda później jeszcze trochę dałam radę potańczyć, jednak to już nie było to...
Zniknęłam z tańców szybciej niż inni, żegnając się właściwie jedynie z Panem Uśmiechem, który widział, że coś ewidentnie nie gra, jak już dotarłam do mieszkania, napisałam mu smsa, że żyję i idę spać.

To nie było tylko fizyczne zmęczenie... Czasem naprawdę trudno jest mi znaleźć w moim życiu miejsce dla tego, co naprawdę dobre, ciepłe i fajne, uwierzyć że tak jest OK, zaakceptować obecność takich a nie innych ludzi, sytuacji i rzeczy. Wiąże się z tym masa strachów i lęków. Dlatego następnego dnia, korzystając z wolniejszej chwili usiadłam i napisałam w moim magicznym zeszycie o wszystkim co mi na sercu leżało. Bo jak wiadomo, jak się o czymś napisze, zawsze to jakoś łatwiej.

Emocje ubrane w słowa straszą mniej, choćby nie wiem jak okropne się wcześniej wydawało.

Dopiero, kiedy już to wszystko z siebie wyrzuciłam, porządkując ten cały chaos, który we mnie był, zadzwoniłam do Pana Uśmiechu i powiedziałam mu, że chciałabym się spotkać bo potrzebuję pogadać. Umówiliśmy się w tygodniu, próbował mnie trochę rozśmieszyć, jak to on, co było miłe i nawet w tak pochmurny i niefajny dzień wywołało uśmiech na mojej twarzy, choć na moment.

Dzikie gęsi


Nie musisz być dobra
Nie musisz iść na kolanach
sto mil przez pustynie, pokutując.
Wystarczy, jeżeli pozwolisz zwierzątku twego ciała
kochać, co pokochało.
Mów mi o twojej rozpaczy, ja opowiem moją.
A tymczasem dalej trwa świat.
Dalej słońce i przezroczyste kamyki deszczu
suną przez krajobrazy,
nad łąki i głębokie drzewa,
nad góry i rzeki.
Znów dzikie gęsi, wysoko w czystym błękicie,
lecą z powrotem do domu.
Kimkolwiek jesteś, choćbyś była bardzo samotna,
świat ofiarowuje się twojej wyobraźni,
woła do ciebie jak dzikie gęsi, cierpko, pobudzająco,
coraz to oznajmiając, gdzie jest twoje miejsce
w rodzinie ziemskich rzeczy.


Mary Oliver
Tł. Czesław Miłosz

You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe