"Ostatecznie, niech Ci będzie"
17:39:00Zastanowiło mnie, że nie męczyła mnie dotąd pewna postawa. A może po prostu, teraz bardziej zwróciłam na to uwagę.
Takie: no szału nie ma, dupy nie urywa, ale niech będzie. No wolałabym coś lepszego, ale skoro nie wierzę, że uda mi się to osiągnąć, to niech będzie o wiele mniej, ale pewne. Gdybym miała wybór, wybrałabym lepsze, ale jak to mówią: lepszy wróbel z garści niż gołąb na dachu.
Serio?
Nie chciałabym być z facetem, który jest ze mną, bo jestem "w miarę", bo aktualnie nie było na horyzoncie kogoś ŁAŁ. Bo gdyby w końcu pojawiła się na horyzoncie dziewczyna super, ideał i szczyt marzeń, zostałabym bez żalu na nią zamieniona. Bo poczułabym się wtedy jak jakiś substytut, erzac, namiastka.
Nie chciałabym mieć za przyjaciół ludzi, którzy spotykają się ze mną, bo aktualnie mają czas, bo nie ma nikogo ciekawszego z kim mogliby się spotkać, bo jakoś aktualnie nie mają ciekawszych pomysłów na spędzanie czasu. Jestem to fajnie, nie- cóż, będą inni ludzie.
Chcę mieć wokół siebie ludzi, którzy mówią mi TAK, bo chcą, bo jest im ze mną dobrze, bo w jakiś dziwny sposób moje zalety równoważą im moje wady. Bo mnie lubią, nawet jeśli czasem doprowadzam ich do szału to dalej widzą we mnie to, co dobre. Bo chcą spędzać czas właśnie ze mną a nie z kimś innym. Bo chcą ten czas właśnie dla mnie znaleźć, a nie mną wypełnić jakąś lukę.
I to nie tak, że zawsze tak patrzyłam.
Przecież ja nieraz wybierałam tę nijakość, to "niech Ci będzie", to poczucie, że ktoś mi łaskę robi, że ze mną rozmawia, że znajduje dla mnie czas, że przez ten moment jest.
A teraz... teraz zwyczajnie zależy mi na tym, by ktoś mnie wybrał i zdecydował: tak, chcę!
1 komentarze
Margerytko, życzę Ci tego z całego serca :-)
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.