Kolorowe dylematy

17:41:00



Mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy i cóż, myślę że jest w tym przynajmniej trochę racji. Od dawna nie byłam na konkretniejszych ciuchowych zakupach, a jak w końcu na nie poszłam, ociupinkę zaszalałam. Ale że kupuję w ciuchlandach, nie wydałam dużo, a jestem wręcz zachwycona.

Jednak przy tej okazji zaczęło mnie coś zastanawiać.

Oczywiście, jak każda albo prawie każda kobieta, często mam dylemat w stylu: co ja mam dziś na siebie włożyć, albo co gorsza: jak z tego, co mam skomponować całość, która przypadnie mi do gustu? A musicie wiedzieć, że gust mam dość wybredny i nie wyjdę z domu w takim zestawieniu, które będzie się wiązało z moim poczuciem, że coś nie do końca gra.

A jest coś jeszcze: kiedyś kochałam ubrania w jednolitych kolorach i w miarę możliwości z bawełny z  domieszkami. Dopiero z czasem troszeczkę przekonałam się do delikatnych wzorów. Raczej jasne kolory, pastelowe. Czasem biel. Poza tym kocham dżinsy, ale też uwielbiam sukienki i tu pełna dowolność, bo jak mnie jakaś sukienka zauroczyła, to było mi obojętne jakie ma wzorki, krój czy kolor... Jedno, czego unikałam to czerni. Stwierdziłam, że wystarczy mi czerń moich włosów, a może też po śmierci Mamy kojarzyła mi się ta barwa zbyt żałobnie- po prostu nie byłam w stanie chodzić w tym kolorze i już. No może z wyjątkiem mojej czarnej, obcisłej sukienki na ramiączka, której jedynym kolorowym akcentem jest kwiatowy haft w kilku odcieniach niebieskiego -na dole sukienki.

A tu niespodzianka i kupiłam sobie dziś kilka czarnych, bawełnianych koszulek, dwie białe, białe bolerko, czerwoną bluzkę z krótkim rękawem i tadam, czerwoną sukienkę.
Jak ją przymierzyłam, mało nie zapiszczałam ze szczęścia, bo wyglądam w niej idealnie.

I tu mam dylemat.

Napiszcie mi jakie Wy macie doświadczenia bo ja nieco zgłupiałam. Mam znajomą, która ocenia wszystkich bardzo szybko i dość szablonowo. O dziewczynie, która nosi czerwone ubrania powie, że szuka seksu (mniej więcej, taki był sens), o tej w czerni, że jest w depresji. Ci by powiedziała o mnie z moim zamiłowaniem do czerwieni-wiadomo.
Inna moja znajoma ma awersję do koloru różowego i niezależnie od odcienia jest na nie. Poza tym uważa, że "kobieta powinna wyglądać na swój wiek" i nie można chodzić w pewnym wieku w różu, sportowych butach na co dzień i z plecakiem, w krótkich sukienkach i szortach.
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie...

Głupio się przyznać, ale naprawdę dość długo się tym sugerowałam. I w efekcie nie nosiłam często ubrań w zdecydowanych kolorach... Dopóki moja przyjaciółka mi nie powiedziała wprost, że czemu ja zawsze w pastelach, skoro w czerwieni/pomarańczu wyglądam super. Co jest nawet dość logiczne, skoro mam włosy w tak intensywnym, ciemnym kolorze i dość "włoską" urodę.
Zresztą, ja naprawdę lubię czerwień, wręcz kocham. Pomarańcz tak samo.

A teraz jaram się jak szalona prostą sukienką z krótkim rękawem, zachwycam się i jest mi cudnie, bo jak tak o tym pomyślę to moja pierwsza sukienka w takim kolorze.

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Czasem człowiek musi ubierać się stosownie do okoliczności i nic na to nie poradzisz ale poza tym to noś to, w czym się najlepiej czujesz! Przecież to nie Twój problem, że ktoś nie lubi różowego czy zielonego. A wypada to źle dopasowana sztuczna szczęka ;).
    Jesteś młoda, masz znakomitą figurę, korzystaj z tego, baw się odzieżą, kolorami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, ja teraz w pracy muszę wyglądać stosownie, poza nią zaczynam się buntować :)
      Ha, zapamiętam sobie to o szczęce, mocneeee, nigdy nie lubiłam określenia że coś wypada bądź nie :)

      Usuń
  2. Koleżanka generalizuje, jak to często bywa. Ja np. wkładam czerwień jak chcę dodać sobie pewności siebie, co wcale nie oznacza, że taka pewna siebie jestem i wcale niekoniecznie chcę sexu. Czerń to też nie depresja, ale często noszą ją ludzie, którzy z różnych powodów nie chcą się bardzo rzucać w oczy, choć to też zależy bo przecież można założyć TAKĄ małą czarną, że WSZYSCY Cię zauważą ;). Co do różu, kiedyś też nie przepadałam, teraz zdarza mi się nosić. Dlaczego? Bo kolory są piękne! Aczkolwiek facet w różowym nie jest dla mnie męski.
    Co do wieku, niby nie jestem za ale tez nie do końca przeciw.... Wiesz, mam taką sąsiadkę, ma ponad 60tkę, przebiera się parę razy dziennie, kiecki nosi krótsze niż ja, porwane jeansy itd. i niech sobie nosi, ok, ale wiesz to nie za fajnie wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Np. moja inna znajoma powiedziała, że jak ma na sobie czerwień, ma więcej energii.
      Muszę zdaje się przemyśleć co ja właściwie chcę, bo widzę, że za dużo słuchałam innych :D

      Usuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe