Opowiem Ci...

22:35:00


Więc chcesz wiedzieć czemu niemalże nikomu nic nie mówiąc zaplanowałam sobie kilka godzin w innym mieście, z kimś strasznie mi bliskim a kogo nie widziałam od niewyobrażalnych kilku miesięcy? I czemu straciło dla mnie znaczenie, że się nie wyśpię? Czemu cenniejszych dla mnie było kilka godzin w czyjejś obecności niż te godziny, które 'stracę' pokonując pociągiem niespełna 100 kilometrów? Dlaczego wyszłam z domu pewnego poranka do pracy a wróciłam... następnego wieczoru, a czasu 'spomiędzy' nie zamieniłabym na nic innego?

Bo tęskniłam aż do bólu. Bo słowa wypowiadane w słuchawkę telefonu choć koiły, nie umiały zastąpić spojrzenia w oczy, przytulenia, zapachu drugiej osoby i szorstkości ubrania na mojej wtulonej w ramiona twarzy. Bo kumulowały się rzeczy, których przez telefon powiedzieć nie umiałam. Bo był we mnie niedosyt...

A później to spotkanie na dworcu, niezręczne powitanie, rozmowy o wszystkim i o niczym.
Podróż do domu.
Kakao, które ktoś dla mnie zrobił, coraz swobodniejsze rozmowy, rozczmuchiwanie się.
I zapadający wieczór, który nas zastał na tarasie, muzyka dobiegająca od sąsiadów, zwierzenia, opowieści...

- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy.
- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...


I coraz późniejszy wieczór, który powitaliśmy siedząc naprzeciwko siebie przy stole, dociekliwe pytania i cierpliwość gdy milkłam. A później ciepło przytulenia, objęcia i rozmowy o wszystkim... Nie sądziłam, że aż tak bardzo jestem się w stanie otworzyć i móc nie w samotności a w czyichś ramionach przeżywać czający się gdzieś we mnie ból z powodu przeszłych wydarzeń, płakać, nie obawiając się niczego.

Co tu dużo mówić, nie wróciłam tego wieczoru do swojego miasta.

Właściwie to potrzebowałam tego poranka po jednej z nielicznych tak dobrze (choć krótko) przespanych nocy, kiedy przez kilka pierwszych minut zastanawiałam się gdzie jestem i co tu robię, skąd to słońce zaglądające w okno i wesołe owieczki na czarno-białej pościeli.

I może to nawet lepiej, że po tych nocnych zwierzeniach mogliśmy sobie spojrzeć w oczy, że mogliśmy się do siebie uśmiechnąć, że mogłam odczuć jego troskę i tuż przed pożegnaniem się- poczuć jego dłoń na swojej dłoni i usłyszeć: zobaczysz, będzie dobrze.

I wiecie co, dla tego wieczoru i poranka warto było się spóźnić następnego dnia do pracy.

Tak sobie myślę że fajnego mam brata...

Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie.

You Might Also Like

2 komentarze

  1. O! A to niespodzianka:)). Dobrze jest móc liczyć na braciszka. Ja przeważnie mogę również.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki wieczór/noc/spotkanie piękne, jak się cieszę, Małgosiu, jak cudownie musisz teraz się czuć. A cytacik o oswojeniu mój ukochany, ukochany, kto wie, może i ja pozwolę się tak całkiem 'oswoić'...;)

    OdpowiedzUsuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe