Wybaczyć... sobie

11:55:00


Jestem ostatnio na takim etapie swojego życia, że zaczynam bardziej wyraziście dostrzegać własne błędy, które popełniłam w relacjach z innymi ludźmi. Widzę swoje słabostki, nieuczciwości, rzeczy, które robiłam pokrętnie, choć sensowniej byłoby po prostu rozmawiać otwarcie, zdobyć się na szczerość... Widzę swoje nie w porządku zagrania. Widzę przegapione szanse i te momenty, kiedy jeszcze można było coś uratować a chwilę później wszystko szło już w zupełnie inną stronę.

A czasem po prostu widzę, że warto byłoby wyluzować, odpuścić... zaufać i nie walczyć o coś. Pozwolić sobie na słabość i pokazanie drugiej osobie, że wcale nie jestem taka silna, samowystarczalna i w ogóle. W taki sposób, by kogoś nie przytłoczyć.

Patrzę i myślę intensywnie...

Z jednej strony mam do siebie żal, że było tak, jak było. Ja wiem, że czasu nie da się cofnąć, że to przeszłość, lepiej byłoby przejść nad tym do porządku dziennego i iść dalej. Łatwiej jednak powiedzieć niż zrobić.

Z drugiej strony mam świadomość, że skoro wiele rzeczy w sobie zmieniłam, przepracowałam i już pewnych głupstw nie robię, to z wieloma rzeczami mogę podobnie, byleby z rozsądkiem wybrać na co mam wpływ i co mogę zmienić, a co lepiej po prostu zaakceptować.

Kiedy o tym wszystkim myślę, tak bardzo chciałabym móc wypracować sobie takie podejście: wyciągnąć wnioski z przeszłości, wybaczyć sobie błędy, złe decyzje i własne porażki, mówiąc sobie: zrobiłam to, co wtedy uważałam, za najlepsze, mając taką wiedzę, jaką miałam, na tamten czas to był mój najlepszy możliwy wybór. Może i te "złe" decyzje miały swój sens, może czegoś w ten sposób uniknęłam, może osiągnęłam w ten sposób coś ważnego, czego wtedy nie umiałabym osiągnąć inaczej. Iść dalej, mając w pamięci przeszłość - po to, by w teraźniejszości wybierać lepiej i nie powtarzać starych błędów.

Pamiętaj o wczoraj i stwórz takie dzisiaj, aby jutro było lepsze.

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Najtrudniej jest wybaczyć sobie...Małgoś. Przynajmniej ja tak mam, że dla siebie jestem najsurowszym sędzią. Mus jest by trenować zmienić nastawienie i zdobyć się na większą wyrozumiałość w odniesieniu do swojej osoby. Kto nas pokocha szczerze i zaakceptuje takimi jakie jesteśmy, jeśli same wciąż mamy trudności z zaakceptowaniem swoich wad i wybaczeniem błędów?

    Trenuj Małgoś...trenuj. Jak wiadomo trening czyni mistrza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak: dla innych nie jestem tak surowa jak dla siebie...
      Właśnie dlatego staram się to zmienić, bo w jakimś momencie stwierdziłam,że to tylko cierpienie może przynieść.

      I oby (trening czynił mistrza::)))

      Usuń

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe