Jesienna tęsknota
12:05:00Nie wiem czemu, ale to zdjęcie, zrobione w czasie pewnego jesiennego spaceru, kojarzy mi się z samotnością, z tęsknotą za kimś, kogo nie ma... Za konkretną osobą.
Bo i też na tym spacerze zatęskniłam mocno za kimś, z kim kontaktu nie mam i zapewne nic się w tej materii nie zmieni. Bo czasem chodziliśmy po Polach Mokotowskich razem, bo tam razem szkicowaliśmy wprawiając się w rysowaniu, bo tam z akademików przy Żwirki i Wigury było najbliżej, bo... Zdałam sobie też sprawę, że ta tęsknota ciągle mnie gdzieś prześladuje, że czyjeś nagłe i bez słowa zniknięcie z mojego życia bardziej boli bo przypomina... a wydawało mi się, że po wieczorze w kinie na anime ta tęsknota nie jest już tak dotkliwa.
Jakie to dziwne: tęsknię za kimś, kto zniknął, nie wyjaśniając nic, sprawiając wrażenie, że zraniłam go okropnie, o wiele bardziej niż była dziewczyna, (która go kilka razy zdradziła) ale z nią ma kontakt a ze mną... nie.
Więc tak, jak pisałam ostatnio, doceniam obecność ludzi, którzy są i sprawiają, że życie staje się jaśniejsze, ale jednocześnie do bólu tęsknię za kimś, kogo więcej zapewne nie zobaczę - i to wszystko pomimo upływu lat.
Mam nadzieję, że z czasem ta tęsknota ucichnie... I że nie będzie już miała wpływu na obecne relacje, bo nic mnie tak nie straszy jak obawa, że ktoś zniknie bez słowa..
Dlaczego ocaleni pozostają bezimienni – jakby ciążyła na nich klątwa – a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało nam się zachować?
Steven Erikson, „Bramy Domu Umarłych”, s. 427
0 komentarze
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.