Gonię w piętkę?
10:08:00Po rozmowie z pewną bliską mojemu sercu kobietą, zaczęłam się zastanawiać czy czasem nie gonię nieco w piętkę.
Z tym całym dążeniem do spotkań z psychologiem, że przeszłość, że chcę pogadać, poukładać sobie. Może i dobrze że znów utarczki z NFZetem mi to uniemożliwiły. No i dobrze.
Ja naprawdę mam po dziurki w nosie tych stwierdzeń o przepracowywaniu złych wydarzeń, analizowaniu, szukaniu powiązań. Niby widzę odniesienia do przeszłości, niby to i tamto widzę a głupie błędy popełniam i tak. Nie mówię, że potępiam to w ogóle... w moim przypadku chyba takie grzebanie w tym wszystkim jest zbędne. Owszem, wiem że można mieć wrażenie, że się ostatnio motam, ale... szukam wyjścia.
Parę dni temu koleżanka wrzuciła coś na fb, ja to udostępniłam, ona skomentowała, że cóż, babka się nie zna i w ogóle, z czym się nie zgodziłam. Cytat, który udostępniłam:
"– Jeżeli nie umiesz przywoływać przyjemnych rzeczy ze swojej przeszłości, to się tego naucz. Miałaś ciężkie życie – gwałcili cię, bili, katowali, wyrzucali z domu, urodziłaś się w slamsach... Trudno – było, minęło. Odpłacz, odżałuj, a potem przestań temu poświęcać czas i angażować umysł. Czy to możliwe? Tak, i to w każdym wieku – mówi dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholog i psychoterapeuta. – Najważniejsze jest nie to, jakie miało się życie, lecz to, jakie z tego wyciągniemy wnioski na przyszłość. Poczucie wartości trzeba czerpać z tego, kim się jest dzisiaj. Gdy w terapii miesiącami roztrząsa się dzieciństwo, w dodatku za niemałe pieniądze, uważam to za nadużycie. Możemy wziąć na siebie odpowiedzialność za to, aby mieć dobre życie." (Ewa Woydyłło-Osiatyńska)
Tylko jakoś dziwnie mniej przygnębienia w moim życiu, mniej smutku i łez, odkąd nie jestem tak zdołowana jak w ostatnich miesiącach mojej poprzedniej pracy: atmosferą, podejściem szefa i całokształtem. Mniej odkąd z niektórymi ludźmi spędzam mniej czasu albo wcale.
Ciekawa jestem, jak w takim razie na mnie wpłynie pożegnanie z Akademią i brak poczucia, że znów z czymś nie nadążam, nie mam potrzebnych umiejętności, zasobów, albo ogólnie, nie jestem na 150%.
No i dobrze. Zamierzam być sobą. Zamierzam też odpocząć póki co od wolontariatu "stałego", znaleźć sensowną pracę, skupić się na tych kilkorgu ludziach z którymi mi naprawdę po drodze, choćby się wcześniej zdarzały nie wiem jak trudne sytuacje, choćby czasem było ciężko, czasem było źle- jesteśmy przecież tylko ludźmi, mimo wszystko dość sobie bliskimi.
Owszem, wiem, że jestem czasem nieznośna, wredna i pluję jadem, a czasem bywam na dodatek złośliwa, innego zaś dnia płaczę bez powodu i pragnę tylko schowania się w czyichś ramionach. Ale i to mija, a ja mam też swoje jaśniejsze strony. I te mocniejsze. Więc jakoś myślę, że z czasem ogarnę ten chaos.
Czasami nieco w piętkę gonię i gdzie jest moje miejsce- nie wiem
Pod drzewem myślę że w koronie, w koronie myślę że pod drzewem
Jest mi doprawdy nieprzyjemnie że nie ma we mnie nic z tygrysa
Więc błagam cię, nie dworuj ze mnie i nie mów że mi wszystko zwisa!
2 komentarze
Mój Nauczyciel opowiedział mi kiedyś taką historię: do psychologa przyszła dziewczyna i mówi
OdpowiedzUsuń- Jestem nikim przez moją matkę. Całe życie mówiła mi, że jestem nieudacznikiem, do niczego nie dojdę, deprecjonowała moje osiągnięcia, porównywała do siebie, a ja tego porównania zwyczajnie nie wytrzymywałam.
- Wiesz- odpowiedział po chwili zastanowienia psycholog- ty się ciesz, że matka nie wmówiła ci, że jesteś kangurem, bo byś tu do mnie dzisiaj przykicała.
Jaki z tego wniosek? Nie ma znaczenia, co Cię w życiu spotka, znaczenie ma tylko to, co z tego wszystkiego weźmiesz dla siebie.
Weź najlepsze i odetnij to, co dźwigasz, będzie Ci lżej skakać z radości.
Dziękuję dreamu :*
UsuńDokładnie: zależy co z tego dla siebie wezmę :)
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.