Trochę pod górkę, ale i tak pozytywnie :)

13:53:00

zdjęcie z serii: taaak, z tej strony też mi wyglądasz na idiotę!


Po początkowej fali entuzjazmu, że oto już wiem, skąd brały się moje problemy (tak, to to zaburzenie co nie istnieje zdaniem niektórych), czasie, kiedy wystarczyło zmienić nieco dietę by poczuć się o niebo lepiej, radości, że OK, coś idzie ku dobremu, przyszła zmiana.

Miewałam chwile, że myślałam sobie: nie, wszystko jest OK, wydawało mi się, nie istnieje żaden problem, że jedynie mi się wydawało. Może po prostu lato sprzyjało większemu odpoczynkowi, relaksowi, większej równowadze.

Ale jednak przyszedł ten moment, kiedy ... pojawiły się zwiastuny kryzysu. Może też swoje zrobiła konfliktowa sytuacja z koleżanką. Nie ukrywam, praca dołożyła swoje i nieco się podłamałam. Bo w jakimś momencie zdałam sobie sprawę z tego, że może wiele rzeczy jestem w stanie sama przepracować w sobie (co niekiedy przyjdzie łatwiej, a niekiedy z trudem), zmienić, ale inne zostaną takie, jakie są. A to już może niektórym osobom nie odpowiadać. Mogą mieć mnie dość, nie chcieć ze mną współpracować, powierzać mi zadań i widzieć we mnie to, co pozytywne. Na szczęście są wśród moich znajomych rozsądni ludzie, którzy wolą mnie w złych chwilach podbudowywać niż dobijać - i dołek jakoś mija. Ciekawe, że kiedyś nie czułam się lubiana tak jak teraz, kiedy jednocześnie mam świadomość swoich wad i tego, że mimo moich wad jestem lubiana i ludzie chcą ze mną spędzać czas, chcą poznawać moje zdanie na różne tematy, wiedzieć że są dla mnie ważni.

Trafiłam ostatnio w sieci na tekst Pawła Droździaka, psychoterapeuty. Ciekawie pisał o związkach, przejrzałam inne teksty. Jak się okazało, pisał też o ADHD. I, jak rzadko, w tych tekstach zawarł wszystko, co sprawia, że jego spojrzenie na ADHD można nazwać wyważonym.

Bo... ja nie wiem, czy to, co mi czasem dokucza, ma swoje źródło w zaburzeniach neurologicznych czy czymkolwiek innym. Nie jestem tego pewna. Wiem za to, że takie podejście, jakie jest zalecane cierpiącym na to zaburzenie, w moim przypadku działa. Mówię o podejściu, nie o lekach, bo do tych ostatnich nie jestem przekonana, zresztą, jak by nie było, to co się ze mną niekiedy dzieje, niekiedy tylko trochę miesza mi w życiu, jednak go nie dezorganizuje kompletnie. Może po prostu podejście jest sensowne i zdroworozsądkowe i to wszystko. Może.

Wiem po prostu, że po długich poszukiwaniach i próbach wyjaśnienia coś jest faktycznie lepiej i jest to w miarę stałe, pomimo gorszych chwil, momentów zwątpień i słów "mam dość". Nie umiem inaczej wyjaśnić faktu, że nigdy nie brałam narkotyków, nie paliłam niczego, z alkoholem też nie przesadzałam i nie przesadzam- a coś jest nie tak. Może odpowiedzią byłyby jakieś konkretniejsze badania. Może. Ale to za jakiś czas.

W każdym razie, niezależnie od tego, co jest przyczyną moich kłopotów, podejście jakie zalecają niektórzy rozsądni ludzie, pomaga mi poukładać sobie różne rzeczy i być skuteczniejszą - więc tego zamierzam się trzymać i korzystać z życia. I z lata! :)

Och i ach, zrobiłam sobie stronę internetową tak w ogóle :)

You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe