Łatwo mi się kimś zafascynować.

"Linia karku mężczyzny może zmienić twoje życie. Sposób, w jaki grzebie w kieszeniach, szukając drobnych, może sprawić, że zaskrzeczy ci serce, a dłonie zziębną. To, jak dotyka twojego łokcia albo nie zapiętego guzika na mankiecie swojej koszuli, jest demonem, którego wypuścił, nawet o tym nie wiedząc, i który natychmiast cię opętuje." (J. Carroll)

Choćby samym wyglądem, czasem myślę sobie: kurczę, lubię na tego kogoś patrzeć, to sprawia mi wręcz dziką przyjemność, mogłabym patrzeć i patrzeć..., jak się uśmiecha, jak gestykuluje, jak patrzy, w jaki sposób się śmieje.

Albo mogłabym słuchać tego głosu, bo jest taki miły dla ucha, sposób, w jaki się zmienia zależnie od nastroju, po prostu miód dla uszu.

Czy też inaczej: łatwo mi się zafascynować czymś: jakimś zajęciem, książką, która wciągnęła, piosenką. Zapachem...

I chyba dzięki wszelkiego rodzaju fascynacjom moje życie jest takie piękne :)