Entuzjastycznie czyli zmęczona i szczęśliwa wolontariuszka :)
17:04:00Coś się dziś pozytywnego unosi w powietrzu:) Albo to mi jest tak pozytywnie, też nie z niczego :D
Wstałam o 5ej i pojechałam na drugi koniec miasta rowerem (!) po to, by wziąć udział jako wolontariuszka w kolejnym z biegów Pucharu Maratonu organizowanym przez Fundację Maraton Warszawski. To była ostatnia taka impreza przed Maratonem. Na maratonie już wiem, że będę, choćby nie wiem co :))) Kiedy pomyślę, że byłam na 4 z pięciu organizowanych biegów, plus na Ekidenie (biegu sztafet), całkiem mi fajnie. Aaaa i dodam, że na piątym z biegów Pucharu nie byłam, bo mieliśmy akademiową Galę Sukcesów.
Jak ja lubię tą atmosferę! Pozytywne nastawienie, dobra energia, zapał i entuzjazm. Poczucie, że robię coś fajnego dla innych. Poczucie, że nawet jeśli to coś drobnego, jak podawanie kubeczka z wodą/Poweradem - to czasem tak ważne dla kogoś... I przemili ludzie, których spotykam na większości biegów, z którymi uwielbiam spędzać czas, uwielbiam się wygłupiać, śmiać i cieszyć jak wariatka, dostawać jakiejś totalnej głupawki :)
Cieszę się, że miałam okazję spotkać Królewicza znów i tak... zwyczajnie i te nasze żarty... Tak mi normalnie.
Tym razem to coś jeszcze. Swego czasu oglądałam pewien serial w którym grał pewien szalenie przystojny aktor, po prostu ciacho, cud miód i orzeszki, wzdychałam do niego straszliwie... Tytułu serialu nie wymienię, a aktor to Przemysław Cypryański. To się przyznam, że go dziś spotkałam, zamieniłam z nim parę uśmiechów i słów i dostałam autograf (no jednak czasem warto mieć przy sobie coś do pisania i mój magiczny zeszyt)
Tym samym o ile normalnie byłabym zachwycona, to jestem zachwycona jeszcze bardziej i cieszy mnie wszystko dziś :)
Fakt, że 'stuknęło' mi właśnie 18000 wejść na bloga, też mnie cieszy :)
Co jest super, że... takie dni jak dzisiejszy pozwalają mi złapać dystans. Do wszystkiego. Do paskudnych chwil, trudnych dylematów i ludzi, wobec których powinnam złapać dystans. Cokolwiek by się nie działo, jeśli mogę się zmobilizować, żeby pójść na Puchar Maratonu albo podobną imprezę- jest OK :) Cokolwiek by się nie działo- wiem, że spotkam tam pozytywnych ludzi i poczuję pozytywną energię... No tak, złapać dystans... bo dystans z Bemowa na Wawer jest spory, zwłaszcza jak się go pokonuje rowerem :D
A tutaj info o biegach Pucharu Maratonu:
http://www.maratonwarszawski.com.pl/node/28900
5 komentarze
mogę się wymądrzyć? dziękuję, wiedziałam, że mi pozwolisz! bo wysiłek fizyczny wyzwala endorfiny;)
OdpowiedzUsuńale fajnie... spotkałaś Przemka, tyle pozytywnych chwil i energii :D oby tak dalej ;]
OdpowiedzUsuńFajnie, że pomagasz z tym maratonem, ja jestem z drugiej strony - biegam, ale nie takie długie dystanse ;D ale wiem jak ważni są wolontariusze czasami na zawodach, a jak ich brak, to i zawody nie te, więc.. doceniam i składam hołd!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę spotkania, bo on jest rzeczywiście przystojny ;> Próbowałaś podrywac? ;D
To samo mi się "na usta cisło" co Klarci:) Endorfiny Margerytko wszczęśliwiają i uskrzydlają:)
OdpowiedzUsuńI to najważniejsze :D Jestem szcześliwa, że są tacy ludzie jak Ty :)
OdpowiedzUsuńChwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.