"W pośpiechu" czyli Tadeusz Konwicki raz jeszcze:)

21:50:00


źródło: STĄD


„W pośpiechu”- z Tadeuszem Konwickim rozmawia Przemysław Kaniecki

Kiedy się dowiedziałam, że ukazała się nowa książka Tadeusza Konwickiego, byłam mocno zaskoczona. Nawet biorąc pod uwagę, że to właściwie wywiad-rzeka z nim. Ostatnią książką, jaką wydał był „Pamflet na siebie” z 1995 roku, po którym oficjalnie odłożył pióro. Od tamtej pory cisza, czasem pojawiały się jakieś pojedyncze wywiady. A tu nagle książka. Nie minęło wiele czasu, jak dostałam ją w prezencie i planowałam ją odłożyć „na później”, najlepiej na czas świąt. Cóż, nie udało się.
Od pierwszych stron niemalże mnie urzekła ta rozmowa między dojrzałym pisarzem a młodym badaczem jego dzieł. Czasem poważne są te dialogi, czasem zabawne, a innym razem zupełnie niemożliwe do ujęcia w słowa…

Panie Przemku kochany, pan mnie zmusza do tego, że ja, będąc człowiekiem bardzo wstydliwym i delikatnym, po prostu robię strip-tease.

Mimo wszystko, ta książka z zupełnie innej strony pokazuje Tadeusza Konwickiego. Opowieści o partyzantce, zupełnie inaczej niż dotąd, opowieści o żonie i jej odchodzeniu… Były takie momenty, gdzie jedno zdanie sprawiało, że zatrzymywałam się na chwilę, bo przed moimi oczami pojawiały się wyraziste obrazy, a samo zdanie niosło ze sobą wiele emocji…

Bo jak się robi nadużycia, trzeba zrobić takie, żeby wszyscy od razu osłupieli.

Znów we wspomnieniach pojawia się kot Iwan, którym po raz kolejny się zachwyciłam, z zaskoczeniem stwierdzając, że po moim mieszkaniu biega jakby-miniaturka kota Iwana, z wyglądu wypisz-wymaluj Iwan, nawet te pędzelki na uszach… i usposobienie.

Nie obyło się oczywiście bez żartobliwych, dowcipnych momentów i błyskotliwych ripost. Bez tego byłaby to książka zupełnie niepodobna do twórczości Konwickiego. Dowcipne uwagi, docinki pod adresem młodego badacza i odpowiedzi na pytania tylko wtedy, kiedy naprawdę chce się udzielić odpowiedzi, jeśli nie… cóż, wtedy żadne, najbardziej nawet podchwytliwe pytania nie zdadzą się na nic. 

-Bardzo dużo już od pana wyciągnąłem.
-Nic pan nie wyciągnął.
-Już mnóstwo obrazów się przewinęło zapierających dech, przynajmniej mnie.
-Pan ma kłopoty z systemem oddychania, panu się  łatwo tam zapiera, tak że proszę być ostrożnym. Słucham. Ja muszę pana czymś zirytować, żeby pan zadał trudne pytanie.

I ten zbawienny, ratujący wszystko dystans do siebie:

Wystarczy, żeby pan poczytał o mnie, a pan czytał, to pan wie, jakim byłem draniem. Złoczyńcą. A właściwie nawet potworem. Ja nawet czasem czytając – bo lubiłem czytać jedynie paszkwile na siebie – tak nie wiedziałem, czy nie odczuwać lekkiej dumy, bo wynikało, że PRL, całe bestialstwo  tego systemu stworzyli Bierut i Konwicki. No niby niezaszczytne, ale wyróżniające.

I powracanie do tematu cenzury, potyczek z nią… (co zresztą szczególnie mnie interesuje):

Proszę pana, ja co chciałem, to zrobiłem. Cenzura… wiem, ale umiałem wpaść w takie momenty, kiedy robiła się lżejsza. Musiałem może znaleźć bardziej skomplikowany aparat tak zwany artystyczny, żeby to przekazać, ale przekazywałem. Mówię to, żeby pana też trochę zirytować. Tutaj koledzy literaci strasznie cierpieli, teraz ich wspomnienia czytam, jak męczyli się w PRL-u, a ja właściwie powiem bezczelnie, że co chciałem, i w filmie i w literaturze – powiedziałem. Nie mogę mówić, że czarna dziura, zmarnowane życie.

Wiem jedno: na pewno jeszcze nie raz wrócę do tej książki i za każdym razem odnajdę w niej coś zupełnie innego, choć równie ważnego i cennego. Coś, co pozwoli mi spojrzeć w jakiś nieuchwytny sposób, dostrzec to, czego na co dzień nie widać… nie tylko w książkach pana Konwickiego, ale w sobie, świecie, w rzeczywistości, która nas otacza. Magicznie.

Jedno wiem na pewno. Że nigdy nie zrozumiemy, co znaczy to wszystko, w czym żyjemy, dlaczego to jest, skąd się wzięło. Gdzie istniejemy. Po co istniejemy. Co oznacza słowo Bóg. Bo gdybyśmy to poznali, to byłby koniec świata. Chyba, tak myślę, jakby przypadek zrządził, że byśmy poznali, to byłby koniec świata.[1]



[1] Wszystkie cytaty z: Tadeusz Konwicki: W pośpiechu, wyd. Czarne, Wołowiec 2011, rozmawiał Przemysław Kaniecki

You Might Also Like

0 komentarze

Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)

Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.

Subscribe