Cieszę się...
23:42:00... że ten tydzień się kończy.
Jak się zaczęło... psuć od poczatku tygodnia, tak skończyć się nie mogło nawet na wczoraj. Zahaczyło o dziś. Jutro mi się marzy spokój.
Pominę już potyczki z pewnym portalem, wspomnę za to o atrakcjach w stylu: ojjjej, mój laptop się wyłączył i nie startuje. Przez myśl mi przemknęły niezapisane zakładki ze stronami potrzebnymi mi do artykułów, zakończenie pracy mgr tylko na dysku laptopa i kilka innych....
Jak się okazało, nawet nie bardzo dawało się skopiować dane.
Wystarczyło wyjęcie baterii i dysku twardego a później moja kilkugodzinna nieobecność w mieszkaniu, żeby laptop zadziałał.
Chyba mam jakieś niszczycielskie zapędy.... i wysyłam negatywną energię na otoczenie. Chyba czas sie zrelaksować. Ostatnie dni dały mi w kość.
2 komentarze
Przy takich pracach nauczylam się wysyłać wszystko w wielu kopiach na różne zapasowe maile:) Potem się gubię w opisach, ale w razie czego da się znaleźć. A na potrzebne zakładki działa przywracanie sesji w przeglądarce:)
OdpowiedzUsuńChyba tak zacznę robić...
OdpowiedzUsuńChodziło mi raczej o zakładki-dodawanie do ulubionych. Ostatnio dodałam dużo i.. przepadłoby. Laptop w ogóle się nie uruchamiał:/
Ale jest OK:)
Chwal jeśli chcesz, skrytykuj jeśli musisz, pytaj jeśli potrzebujesz :-)
Nie musisz się logować, ale będzie mi miło, jeśli się podpiszesz.